Mój TOP3 gadżetów pokazanych na IFA 2015

Wróciłem z targów IFA – wielkich i rozczarowujących, a może nawet wielce rozczarowujących. Na palcach jednej dłoni jestem w stanie wymienić premiery, które wywołały u mnie jakiekolwiek emocje. Oto moje top 3 najciekawszych debiutów.

Samsung Gear S2

Samsung Gear S2 Sport

Teoretycznie na IFA pojawiły się trzy zegarki dużych producentów z segmentu mobilnego: Samsung Gear S2, Huawei Watch oraz Motorola Moto 360 nowej generacji. W praktyce drugi z nich był już prezentowany podczas MWC w marcu i teraz wchodzi jedynie do sprzedaży, a ten ostatni jakoś nie porywał.

Konkurencja nie zmusiła zatem Samsunga do jakiejś szczególnie intensywnej gimnastyki. Gear S2 stał się gwoździem programu, jeśli chodzi o wearables na tegorocznych targach. Zegarek jest naprawdę ładny. Jego kopertę wykonano ze stali nierdzewnej, a wokół 1,2-calowego wyświetlacz Super AMOLED o rozdzielczości 360 x 360 px zastosowano specjalną mechaniczną obręcz służącą do nawigowania po systemie. Wszystko to opatrzono dość przeciętną specyfikacją: czterordzeniowy procesorem Exynos 1 GHz z 512 MB RAM-u i 4 GB pamięci wewnętrznej. To jednak wystarczająco do fantastycznego i płynnego działania – nie widziałem dotąd zegarka, który jest tak szybki i zwinny. Nie widziałem również tak ładnego smartwatcha. Gear S2 nie oczarował i uwiódł.

Do sprzedaży trafią dwie wersje: podstawowa i Classic. W Polsce zobaczymy je na przełomie października i listopada.

Huawei Mate S

Huawei Mate S

Dawno nie widziałem tak eleganckiego, szykownego i starannie wykonanego urządzenia. Kiedy Samsung brylował w smartwatchach, tytuł najładniejszego smartfona na IFA 2015 bez wątpienia zgarnął Huawei Mate S.

Na papierze nie jest to wcale bestia. Zastosowano tutaj 5,5-calowy ekran AMOLED o rozdzielczości 1080 x 1920 px, ośmiordzeniowy procesor Kirin 935 (architektura big-LITTLE: 4 x 2,2 GHz + 4 x 1,5 GHz) z 3 GB RAM, a także aparat 13 Mpix. Największe wątpliwości budzi jednak raczej dość skromna bateria 2700 mAh, której użyto ze względu na stosunkowo niewielką przestrzeń wewnątrz. Smartfon ma bowiem w najgrubszym punkcie 7,2 mm grubości, a tuż przy krawędziach zwęża się do 2,65 mm. Ten wybrzuszony tył sprawia, że obudowa bardzo dobrze leży w dłoni.

Główną nowością jest tutaj ulepszony czytnik linii papilarnych, który nie tylko służy do autoryzacji użytkownika, ale też pełni rolą gładzika. Za jego pomocą rozsuniemy pasek stanu, przełączymy się między zdjęciami w galerii, odbierzemy połączenie, a także wyciszymy budzik.

Huawei ulepszył też funkcję Knuckle Code, która pozwala rysować kostką na ekranie symbole wywołujące określone aplikacje. W ten oto sposób za pomocą literki „C” otworzymy aplikację aparatu (od camera), a „M” uruchomi odtwarzacz muzyki.

Z software’owych udogodnień warto wymienić jeszcze tryb PRO w aplikacji aparatu, który pozwala dostosować ręcznie większość ustawień, jak np. czułość ISO, przysłona czy czas naświetlenia. Bardzo przydatne, ale nie rewolucyjne. Analogiczne tryby mają już LG i Samsungi.

Największym rozczarowaniem w przypadku Huawei jest Force Touch, który został zaprezentowany jako wielka rewolucja i zupełnie inny sposób wchodzenia w interakcję z urządzeniem. W praktyce jednak trafi wyłącznie do modelu ze 128 GB pamięci wewnętrznej. Głupie.

ZTE Nubia Z9

ZTE Nubia Z9

Druga chińska firma w moim zestawieniu. Mam wrażenie, że ZTE ciągle szuka swojego charakteru, ale robi to coraz śmielej i efektywniej. Seria Nubia w Chinach uchodzi za bardzo solidną i atrakcyjną. Już na MWC pojawiły się tutaj ciekawe nowości, jak np. wbudowana w przedni aparat funkcja czytnika siatkówki, co mogło być wykorzystywane do autoryzacji użytkownika.

Teraz ZTE idzie o krok dalej. Model Z9 nie jest jakąś absolutną nowością, bo w Azji debiutował już w maju bieżącego roku. Tym, co go wyróżnia są delikatnie zakrzywione krawędzie. Nie jest to aż tak mocne zakrzywienie jak Samsungach Galaxy S6 Edge. Ekran jest tutaj zaledwie nieznacznie wypukły na krawędziach. To jednak wystarczyło, aby wykorzystać te boczne strony do aktywowania różnych aplikacji poprzez przesuwanie palcem w górę i w dół. Dla każdej z krawędzi możemy skonfigurować osobną listę programów. Na tym nie koniec. Smartfon może rozpoznawać również nasz uścisk dłonią, podczas którego część dłoni zachodzi na boczne krawędzie ekranu. Dzięki temu, ściskając smartfona będziemy mogli wykonywać dowolne czynności, jak np. zapisywać zrzuty ekranu czy zwalniać spust migawki aparatu. Praktyczne.

Z technicznych spraw, ZTE Nubia Z9 pracuje pod kontrolą Snapdragona 810. Zastosowany ekran ma rozdzielczość Full HD i przekątną 5,2 cala. Zastosowano tu również aparaty 16 i 8 Mpix oraz baterię 2900 mAh. Smartfon pracuje pod kontrolą Androida 5.0 z nakładką graficzną producenta. Ewentualna data jego debiutu w Polsce nie jest niestety znana.