Test PicoPix 3610. Kieszonkowy projektor dla podróżujących i nie tylko

Postępująca miniaturyzacja daje się we znaki na wielu płaszczyznach branży nowych technologii. Dawniej projektory kojarzyły się jedynie z biznesem lub uczelnianymi salami wykładowymi. Dziś praktycznie każdy może sobie pozwolić na tego typu sprzęt we własnym domu. Mało tego – może go traktować jako urządzenie mobilne. Dowodem na to niech będzie testowany Philips PicoPix 3610.

Oferta kieszonkowych projektorów PicoPix rozrasta się. Jakiś czas temu miałem okazję przyjrzeć się naprawdę kompaktowemu modelowi 2330. Teraz w moje ręce trafił przedstawiciel kolejnej generacji tych produktów – PicoPix 3610 napędzany przez system Android. Czy to właśnie znak nowych czasów w segmencie projektorów?

PicoPix 3610 (2)

Producent nie skąpił dodatków, przygotowując zestaw, z którym sprzedawany jest Philips PicoPix 3610. W pudełku poza samym projektorem i krótką, obrazkową instrukcją obsługi znalazłem zamykany na rzep pokrowiec do transportu, ładowarkę sieciową z dwiema końcówkami (europejską i brytyjską), kabelki USB i HDMI, oraz miniaturowy pilot zdalnego sterowania. To właściwie wystarczy do wykorzystania możliwości urządzenia w 100 procentach.

 

Wygląd i wykonanie

Philips PicoPix 3610 nie jest może tak miniaturowym urządzeniem jak przytaczany model 2330, ale jego wymiary i tak zasługują na pochwałę. Producentowi udało się umieścić pełnię możliwości projektora w obudowie mierzącej zaledwie 105 x 105 x 31,5 mm. Waga całej konstrukcji to natomiast zaledwie 284 gramy. Może do kieszeni jeansów tego sprzętu nie zmieścimy, ale zdecydowanie nie będzie ciążył i nie zajmie zbyt wiele miejsca w plecaku czy damskiej torebce.

PicoPix 3610 (9)

Obudowę w całości wykonano z plastiku, ale niczym nie przypomina on tanią chińszczyznę. Konstrukcja jest mocna i solidna. Dół i boczne krawędzie stanowi jego matowa odmiana, w której umieszczono dziesiątki niewielkich otworów wentylacyjnych. Wierzch jest niestety w przeważającej mierze błyszczący i lakierowany, co sprzyja pojawianiu się odcisków palców.

PicoPix 3610 (10)

Rozlokowanie złącz i interfejsów wydaje się dość intuicyjne i ergonomiczne. Na spodzie znajdziemy mocowanie dla statywu dobrze znane m.in. z aparatów fotograficznych czy kamer wideo. Element ten został też tak zaprojektowany, by możliwe było umieszczenie urządzenia w dedykowanej stacji dokującej (pisałem o nich kilka tygodni temu). Lewą krawędź stanowi jedynie port USB służący do podłączania pamięci i dysków przenośnych. Na prawej umieszczono natomiast złącze A/V oraz suwak służący do włączania i wyłączania projektora.

PicoPix 3610 (5)

Największą liczbę elementów skryto we wgłębieniu na tylnej krawędzi. Począwszy od lewej jest to gniazdo ładowania (DC IN), port Mini USB, slot na karty SD i MMC, interfejs mini HDMI oraz złącze słuchawkowe 3,5 mm minijack.

PicoPix 3610 (11)

Panel sterowania projektorem umieszczono na wierzchniej części konstrukcji. Ma on formę przypominającą nieco touchpad z laptopów. Producent wydzielił tutaj dwie sekcje. Pierwszą stanowią trzy przyciski: home, menu i back. Druga to natomiast przestrzeń pozwalająca na poruszanie kursorem po ekranie, a także dwa suwaki umożliwiające przewijanie oraz przełączanie się między poszczególnymi pozycjami w menu. Nieopodal gładzika znajdziemy też niewielką rolkę do regulacji ostrości obrazu.

PicoPix 3610 (3)

Dołączony do zestawu pilot działa dobrze. To miniaturowe urządzenie wyposażone w 21 przycisków funkcyjnych. Możemy za jego pomocą regulować głośność, sterować odtwarzaniem, a także nawigować po menu. Podstawową wadą tego rozwiązania jest brak możliwości wprowadzania tekstu, co, jak się okazuje będziemy robili tutaj stosunkowo często.