Recenzja Aliens: Colonial Marines. Nie taki obcy straszny…

Portale branżowe już wystawiły wyrok – Aliens: Colonial Marines to gra w każdym calu fatalna i nie nadająca się do czegokolwiek. Czyżby? Moja opinia jest nieco inna. Podobnie zresztą jak ogromnej rzeszy osób, które wprowadziły ten tytuł na listy najlepiej sprzedających się tytułów w ostatnim czasie. Brzmi jak paradoks, a jednocześnie ukazuje ogromną rozbieżność między tym, co o grze pisze recenzent, a co widzą w niej gracze. Zapewniam, że moja recenzja będzie pisana z tej drugiej perspektywy.

Na kolejną grę z obcymi fanom przyszło czekać trzy lata. Tyle bowiem minęło od momentu wydania ostatniego Aliens vs Predator. Gra nie porywała (średnia ocen na Metacritic to 68), choć była całkiem solidną porcją wrażeń z tego uniwersum. Jeszcze dłużej, bo ponad 6 lat czekano na grę Aliens: Colonial Marines. Chyba nie muszę dodawać, że z tytułem wiązano ogromne nadzieje, które nie słabły nawet, gdy producenci podrzucali go sobie niczym zgniłe jajo. W końcu się jednak doczekaliśmy, i… Klapa! Recenzenci zza granicy ochrzcili tytuł jako najgorszą grą tego roku (po zaledwie upływie dwóch miesięcy tegoż, zabawne). Najwidoczniej jednak gracze nic sobie z tego nie robią, bo Aliens: Colonial Marines ma się dobrze. Czyżby ktoś czegoś nie zauważył?

[youtube id=”VF9rE2Fd5Sk” width=”590″ height=”350″ align=”center” caption=”Trailer premierowy Aliens: Colonial Marines”]

FPS-y to bardzo trudny gatunek, zdominowany przez oklepane do bólu i eksploatujące te same wątki fabularne produkcje typu Call of Duty cz Battlefield. Sam nie mogę się nadziwić ile można grać w jedną i tą samą grę. Najwidoczniej można. Na tle tych wysokobudżetowych produkcji trudno wybić się innym tytułom, o ile nie oferują czegoś oryginalnego. Ostatnio nawet Serious Sam okazał się nie dość napakowany sterydami, by poradzić sobie z tą dziwną, sztucznie nadmuchaną presją. Jak widać z Aliens: Colonial Marines może być podobnie. Czy w istocie mam do czynienia z tytułem po prostu złym? Zapraszam do lektury recenzji!

[tabs] [tab title=”Wymagania sprzętowe”]

  • Procesor Intel Dual Core 2 GHz (i lepsze),
  • 2 GB RAM
  • karta grafiki z 256 MB VRAM,  Nvidia GeForce 8500 lub ATI Radeon HD 2600 (i lepsze),
  • 20 GB na HDD

[/tab]

[tab title=”Informacje”]

  • Producent: Gearbox Software
  • Wydawca: SEGA
  • Wydawca w Polsce: CDP.pl
  • Światowa data premiery: 12 lutego 2013 r.
  • Polska data premiery: 12 lutego 2013 r.
  • Ograniczenia wiekowe: 18+

[/tab] [/tabs]

 

To żyje!

Fabuła Aliens: Colonial Marines dość luźno trzyma się filmu. Niestety dość luźno oznacza też, że popełniono kilka (niewybaczalnych z punktu widzenia fanów). [pull_quote_right]Jeżeli liczyliście na cokolwiek fabularnie ambitniejszego, zawiedziecie się.[/pull_quote_right] Jako kapral Winter trafiamy na emitujący sygnał S.O.S. statek USS Sulaco kilkanaście dni po zakończeniu wydarzeń opowiedzianych w filmowej, drugiej odsłonie Obcego. Na miejscu natkniemy się nie tylko na potworne stworzenia, ale też uzbrojonych po zęby przedstawicieli korporacji Weyland-Yutani, którzy chcą wykorzystać okazję do przeprowadzania swoich badań i eksperymentów (niekoniecznie etycznych). Jeżeli liczyliście na cokolwiek fabularnie ambitniejszego, zawiedziecie się. Zresztą trudno spodziewać się ambitnej historii po produkcji nastawionej przede wszystkim na strzelanie. To swoista cecha wrodzona tego gatunku.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/Aliens-Colonial-Marines-3.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Nasi towarzysze nie są szczególnie barwnymi postaciami.”]

Podczas gry będziemy dysponowali różnorakim uzbrojeniem. Łącznie twórcy przewidzieli 9 modeli spluw, które można w bardzo interesujący sposób ulepszać. W związku z tym będziemy zdobywać rangi i awansować na kolejne poziomy doświadczenia, co umożliwi wykupowanie nowych bonusów. Co ciekawe, punkty doświadczenia zdobywamy nie tylko za eliminację wrogów ale też radzenie sobie z mini wyzwaniami, które pojawiają się wraz z rozwojem fabuły. Jednocześnie możemy mieć przy sobie dwie bronie długie, pistolet oraz materiały wybuchowe (granaty etc.), więc warto dobierać sprzęt rozsądnie. W kwestii samego doświadczenia warto natomiast dodać, że zdobyte ulepszenia wykorzystamy również w trybie multiplayer. Warto zatem poćwiczyć trochę w kampanii, zanim rzucimy się na prawdziwych przeciwników.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/Aliens-Colonial-Marines-2.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Widoki są bardzo klimatyczne, gdyby tylko nie ta kanciata grafika…”]

Nasz bohater jest opisywany przez kilka współczynników, spośród których największe znaczenie będzie miało oczywiście zdrowie. Podzielono je na kilka pułapów, które samoistnie się regenerują. Bez względu jednak na to, najlepszą osłoną przed atakami są pancerze, które będziemy zbierać m.in. z ciał pokonanych najemników. Prócz tego, naturalnie, wszędzie po kątach porozrzucano amunicję oraz inne „znajdźki”, w tym m.in. nagrania załogi Sulaco.

Jak już wspomniałem, strzelać będziemy nie tylko do obcych, ale też do najemników Weyland-Yutani. Dla każdej z tych grup przewidziano oczywiście kilka różnych typów oponentów. Część stworów będzie nas atakowała wręcz, kiedy inne oplują nas kwasem a nawet eksplodują w pobliżu, rażąc wszystko wokół. Niektórzy najemnicy mają natomiast na sobie ciężkie pancerze i rażą z niesamowitą skutecznością, co może się skończyć dla nas tragicznie w bezpośredniej konfrontacji bez osłon. Najbardziej rozczarowuje tutaj fakt, że chodzenie po zwłokach obcych, lub strzelanie do nich z bliżej odległości nie powoduje obrażeń. Twórcy zrezygnowali ze żrącej krwi stworzeń, gdyż mogłoby to zbytnio utrudnić rozgrywkę.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/Aliens-Colonial-Marines-1.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Nic tak nie przemawia do rozsądku jak miotacz ognia!”]

Inteligencja przeciwników nie powala. O ile w przypadku obcych nielogiczne zachowanie można jakoś wytłumaczyć, to rzucanie się najemników w wir walki bez opamiętania jest już trochę rażące. [pull_quote_left]Przeciwnicy nie próbują nawet udawać, że mają jakiś plan na atak. Strzelają zewsząd, plączą się pod nogami, a czasem wręcz nie atakują w ogóle.[/pull_quote_left] Przeciwnicy nie próbują nawet udawać, że mają jakiś plan na atak. Strzelają zewsząd, plączą się pod nogami, a czasem wręcz nie atakują w ogóle. Niewiele dobrego można też napisać o zachowaniu naszych towarzyszy, którzy czasem nie nadążają za głównym bohaterem, gubią się, a nawet przeszkadzają w prowadzeniu ognia. Mam nadzieję, że uda się to wyeliminować w uaktualnieniu, którego Aliens: Colonial Marines zdecydowanie potrzebuje.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/Aliens-Colonial-Marines-9.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Pistoletu nie będziecie używać w ogóle. Wierzcie mi.”]

Jednocześnie trzeba przyznać, że sama rozgrywka jest nieco monotonna. Mapy nie różnią się szczególnie między sobą, a nawet jeśli, to nasza rola polega przede wszystkim na przejściu z punktu A do punktu B i eliminowaniu (lub nie) wszystkiego po drodze. Cieszy natomiast fakt, że twórcy nie poszli na prostotę kompletnie i rozbudowali lokacje na tyle, by dało się w nich zgubić (i ukryć różne przedmioty). Dzięki temu można momentami mieć (jak najbardziej złudne oczywiście) wrażenie braku liniowości. Sama mechanika rozgrywki jest również przestarzała i bliżej jej do produkcji sprzed kilku lat niż współczesnych shooterów. Niemniej po przymknięciu oka na kilka detali można czerpać w pełni satysfakcję z dobrze odwzorowanych, nawiązujących do filmów pomieszczeń oraz realiów.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/Aliens-Colonial-Marines-7.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Gra obcym do najłatwiejszych nie należy…”]

Jednym z głównych atutów Aliens: Colonial Marines jest tryb wieloosobowy. Opcji mamy tutaj kilka. Możemy w maksymalnie cztery osoby przejść kampanię główną, co jest bardzo dobrym remedium na kiepską sztuczną inteligencję komputerowych kompanów. Prócz tego udostępniono nam cztery tryby rozgrywki, w której jako przedstawiciele Marines lub obcych udamy się na polowanie.

  • Deathmatch – chyba najbardziej klasyczna forma rywalizacji. Na jednej z 5 map żołnierze i obcy prowadzą zażartą walkę, którą potem odzwierciedlają punkty.
  • Extermination – Wykorzystuje te same mapy co Deathmatch, ale polega na czymś zupełnie innym. Obcy chronią swoje jaja przed eksterminacją ze strny Marines. Wygrywa oczywiście ta drużyna, która osiagnie cel.
  • Escape – Tuaj role się odwracają i to Marines muszą przedostać się do punktu ewakuacyjnego. W tym celu korzystają z wind, korytarzy oraz dostępnego tam wyposażenia, by opędzić się od obcych. Ci muszą oczywiście wyeliminować ludzi. Zabawa jest przednia, ale twórcy zadbali o tylko dwie mapy…
  • Survivor – Tutaj również znajdziemy dwie mapki, na których Marines muszą jak najdłużej przetrwać oblężenie obcych. W tym celu wykorzystują nie tylko swoje umiejętności, ale też automatyczne działka i inne urządzenia.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/Aliens-Colonial-Marines-6.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”W sieci gra wiele osób. Problemów ze skompletowaniem składu nie będziemy mieć na pewno.”]

Zabawa w sieci jest niezwykle emocjonująca i barwna. Szczególnie na uwagę zasługuje gra obcymi. Nie jest to może mistrzostwo świata, bo zarówno sterowanie jak i sama walka są bardzo trudne, ale satysfakcja z wyeliminowanych Marines ogromna. Podobnie jak w przypadku drugiej strony konfliktu, nasze ksenomorfy mogą się rozwijać i zdobywać punkty doświadczenia, za które wykupimy nowe zdolności.