The Book of Unwritten Tales recenzja The Book of Unwritten Tales recenzja

Recenzja The Book of Unwritten Tales. Przygodówka pełną gębą!

Wydawać by się mogło, że złoty wiek gier przygodowych mamy już dawno za sobą. Praktycznie nikt nie zwraca szczególnej uwagi na nowe tytuły segmentu adventure, zwłaszcza jeśli reklamują się jako point&click. Za mało w tym wszystkim szaleństwa, dynamiki, dobrej zabawy i poczucia niewymuszonego humoru. A jeśli już ktoś zdecyduje się wypuścić taką przygodową grę, to ginie w gąszczu porównań: Day of The Tentacle, Secret of Monkey Island, Gobliiins czy Simon The Sorcerer. Jak na tym tle może wypadać recenzowane dzisiaj The Book of Unwritten Tales?

Muszę przyznać szczerze, że nasz rodzimy wydawca IQ Publishing ma różne strzały przy okazji wprowadzania gier na polski rynek. Zdarzają mu się jeszcze gnioty (nigdy nie zapomnę katorgi przez jaką brnąłem przy okazji Alpha Polaris), zdarzają się na szczęście również prawdziwe perełki i do tej grupy trzeba zaliczyć The Book of Unwritten Tales. Gra, która debiutowała na światowych komputerach już prawie cztery temu, tym razem zawędrowała do Polski, gdzie dzięki ww. wydawcy możemy z niej korzystać z wersji przetłumaczonej na język Mikołaja Reja. Wszystko wyszło doskonale, bo i tytuł został trafiony i świetnej jakości są napisy (o których więcej później) – zachęcam więc serdecznie do sprawdzenia recenzowanej dzisiaj gry.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/The-book-of-unwritten-tales-ładowanie.png” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=””]

[tabs] [tab title=”Wymagania sprzętowe”]

  • Pentium 4 1.5 GHz,
  • 512 MB RAM,
  • karta grafiki 128 MB (GeForce 6600 lub lepsza),
  • 2.5 GB HDD,
  • Windows XP SP2/Vista.[/tab]

[tab title=”Informacje”]

  • Światowa data premiery: 26 marca 2009
  • Polska data premiery: 03 października 2012
  • Producent: King Art Games
  • Polski wydawca: IQ Publishing
  • Ograniczenie wiekowe: 3+

[/tab] [/tabs]

Historia  skądś znana, nie musi być nudna

Walka Dobra ze Złem (pod różnymi postaciami, w tym przypadku są to Cienie) to motyw maksymalnie znany i oklepany i naprawdę trudno wymyślić w oparciu o niego coś nowego i atrakcyjnego. Nie dziwię się więc, że twórcy gry – King Art Games, nie silili się wcale na zbędne innowacje i poszli po linii najmniejszego oporu, wrzucając do jednego wora wszystko to, co kojarzy się z powyższym starciem dychotomicznych mocy. W The Book of Unwritten Tales mamy więc prawdziwy magiel książek i filmów świata fantasy: Władca Pierścieni, Harry Potter, twórczość Terry’ego Pratchetta – wszystko to zazębia się w historii opowiedzianej nam przez twórców gry. I do tego zazębia się fantastycznie, z ogromną dozą humoru i kpiarstwa ze współczesności (gier RPG, portali społecznościowych, czy dzisiejszej mody). Niemcy ze studia King Arts Games serwują nam genialny koktajl, z którym dobrze bawić się można już na etapie wyłapywania poszczególnych składników, bardziej i mniej oczywistych dla fanów.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/The-book-of-unwritten-tales-bagno.png” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=””]

Trzonem fabuły jest historia porwania Profesora McGuffina, goblina, który odnalazł artefakt mogący przechylić szalę zwycięstwa w wojnie z Cieniem. Niefrasobliwy zbieg okoliczności sprawia, że próbujący ratować świat profesor oddaje jego losy w ręce spotkanych przypadkowo osób – najpierw elfki Ivo, a później gnoma Wilbura. Te postacie stanął się naszymi bohaterami, którymi będziemy sterowali (dołączy do nich później kalka Indiany Jonesa – Nate) i dzięki którym poznamy bajkowy świat przedstawiony w grze.