Recenzja Watch Dogs – z dużej chmury mały deszcz

Watch Dogs to jedna z najbardziej oczekiwanych gier tego roku. Obietnica otwartego i rozbudowanego świata, w którym jako haker będziemy mogli sterować rozbudziła wyobraźnię milionów graczy na całym świecie. Co naprawdę kryje się za tą potężną porcją marketingu?

Produkcje z gatunku AAA mają to do siebie, że przed premierami atmosfera wokół nich jest często bardzo mocno podkręcana. Twórcy obiecują bardzo wiele, a potem nierzadko odbija się to im czkawką, bo produkt nie spełnia pokładanych oczekiwań. Czy tak samo jest z Watch Dogs?

Moje początki z tą grą nie były zbyt udane. Zamówiłem przedpremierowo grę jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Dostęp do niej otrzymałem jednak z kilkunastogodzinnym opóźnieniem. Potem czekało mnie jeszcze kilka godzin pobierania danych, czego UPlay (platforma cyfrowej dystrybucji prowadzona przez Ubisoft) nie ułatwiał, gubiąc połączenie z siecią. Cóż, do dziś muszę czasami grać w trybie offline, bo serwery producenta nie wyrabiają. Nie pada to oczywiście cieniem na sam produkt, ale pozostawia dosyć niemiłe wrażenie.

  • Producent: Ubisoft Studios
  • Wydawca: Ubisoft
  • Premiera: 27 maja 2014
  • Polska premiera: 27 maja 2014
  • Ograniczenia wiekowe: 18+
  • Cena w dniu premiery: 119 zł

Wymagania sprzętowe

  • Procesor Core i7 3.5 GHz,
  • 8 GB pamięci RAM,
  • karta grafiki 2 GB (GeForce GTX 660 lub lepsza),
  • 25 GB miejsca na dysku twardym,
  • 64-bitowy Windows Vista (SP2) / 7 (SP1) / 8 lub 8.1

Hakerem być, smartfona mieć…

W Watch Dogs wcielamy się w Aidena Pearce’a, hakera „z przeszłością”, którego kontakty z przestępczym półświatkiem doprowadziły do śmierci kilkuletniej siostrzenicy. Jak nietrudno się domyślić, główny bohater będzie na własną rękę prowadził śledztwo, aby dopaść i ukarać winnych. Tak kształtuje się ogólny zarys fabuły w początkowej fazie rozgrywki. Niestety z czasem nie jest wcale lepiej. Historia opowiedziana w Watch Dogs jest zwyczajnie drętwa i niespecjalnie wciągająca. Niestety cała otoczka nie wygląda lepiej.

Watch_Dogs2014-7-24-17-43-11

Bohaterowie drugoplanowi oraz epizodyczni, na których się natkniemy są mało wyraziści. Nie wiem, czy Ubisoft starał się w ten sposób uczynić historię bardziej naturalną, ale udało się jedynie ją mocno spłycić. Nawet główni przeciwnicy, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć nie wywołują tego przyjemnego dreszczu na plecach, jak to miało miejsce chociażby w ostatnim Far Cry. Ale przynajmniej wszystko do siebie tutaj pasuje – drętwa historia, drętwi bohaterowie.

Na szczęście na tym drętwota w Watch Dogs się kończy. Świat, w którym ulokowano te wszystkie elementy prezentuje się bardzo okazale. Trafiamy do Chicago w realiach odzwierciedlających niedaleką przyszłość. Ale nie uświadczymy tutaj poduszkowców, futurystycznie poubieranych ludzi czy laserowych pistoletów. To realia bardzo podobne do współczesnych, z tym wyjątkiem, że zdominowane przez wszechobecną komputeryzację. Miasto jest bowiem kontrolowane przez zintegrowaną platformę o nazwie ctOS. Zarządza ona sygnalizacją świetlną, komunikacją publiczną, drogowymi blokadami i wieloma, wieloma innymi elementami infrastruktury, nad którymi, jako haker, możemy oczywiście przejąć kontrolę.

Watch_Dogs2014-7-24-18-1-32

Jednak jeżeli liczycie tutaj na jakiekolwiek emocje związane z wpisywaniem kolejnych linijek kodu i łamaniem głowy, to srogo się rozczarujecie. Twórcy postanowili na absolutną prostotę i wszystko skryto po pojedynczym przyciskiem. Za jego pomocą zmienimy światła na skrzyżowaniu, wywołamy eksplozję czy włamiemy się na konto bankowe przechodnia. Banalne? Takie też jest w istocie i w rezultacie szalenie spłyca to całą zabawę.

Szczególnie jeśli dodamy do tego szumnie zapowiadane mechanizmy interakcji ze społeczeństwem. Owszem, tłum żywo reaguje na nasze poczynania. Wywołanie powszechnej paniki nie jest trudne (ale już przyciągnięcie uwagi policji owszem – dlaczego? Nie mam pojęcia…). Sęk w tym, że wszystkie informacje o okolicznych przechodniach są praktycznie bezwartościowe. Wprawdzie możemy na tej podstawie wytropić przestępców, włamując się do ich komunikatorów (telefonów), ale ostatecznie na ogół kończy się to bardzo podobnie. Stajemy w zaułku, obserwujemy wskazaną lokalizację lub potencjalną ofiarę i w przypadku gdy odkryjemy niecne zamiary nadchodzącego oprycha, ruszamy do boju by mu złoić skórę teleskopową pałką lub po prostu wysłać na tamten świat.

Watch_Dogs2014-7-24-17-58-20

Oczywiście to nie wszystko, bo gra kryje jeszcze masę różnego rodzaju smaczków, minigierek i logicznych zabaw. Niemniej odnoszę wrażenie, że to, co miało być clue całej produkcji zostało zwyczajnie spaprane. A najdelikatniej mówiąc, nie wykorzystano tkwiącego tutaj ogromnego potencjału.

Główny wątek fabularny ma do zaoferowania całkiem sporo, bo misje są tutaj trochę bardziej zróżnicowane i ciekawsze (choć jestem daleki od piania z zachwytu, bo z czasem również tutaj wkrada się pewna monotonia). Często przyjdzie nam włamywać się do kamer monitoringu i na tej podstawie uzyskiwać dostęp do ukrytych zabezpieczeń. Nie zabraknie też pościgów, śledzenia czy klasycznej rozpierduchy.