Recenzja Watch Dogs – z dużej chmury mały deszcz

Przepraszam, czy to rok 2014?

Watch Dogs miało być pierwszą grą, która pokaże możliwości konsol nowej generacji. Pierwsze zwiastuny pokazywały produkcję piękną, chwytającą za serce i wręcz onieśmielającą. Ostateczny rezultat jest od tego daleki. Można odnieść wrażenie, że Ubisoft sztucznie napompował bańkę, nakręcił graczy, a w rezultacie wypuścił produkt wyglądający po prostu przeciętnie.

Watch Dogs nie jest grą brzydką. Z pewnością można znaleźć tutaj elementy, na których da się uwiesić oko. Modele postaci zostały wykonane przyzwoicie, a miejska infrastruktura prezentuje się efektownie oraz przekonująco. Sęk w tym, że to wszystko trzyma poziom roku 2012/2013, ale nie czasów PlayStation 4 i Xboksa One. Posiadacze next-genów będą rozczarowani i wcale mnie to nie dziwi, bo producent nie zapewnił tutaj nawet wsparcia dla wyświetlania obrazu w rozdzielczości 1080p.

Watch_Dogs2014-7-24-18-12-3

Pokrzywdzeni są również pecetowcy, bo gra jest koszmarnie zoptymalizowana. Nawet na najnowszych sterownikach AMD w wersji beta po kilku godzinach pojawiały się spadki fps-ów. Ustawienie maksymalnych efektów graficznych nawet na bardzo mocnym sprzęcie graniczy z cudem. Pozostaje wyczekiwać aktualizacji, które wyeliminują ten problem. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że pod tym względem otrzymaliśmy produkt niedopracowany.

Bardzo mizernie wypada tutaj udźwiękowienie. Liczyłem, że będzie ono doskonałym dopełnieniem umiarkowanie futurystycznego klimatu. Tymczasem wyszło bardzo niemrawo. Co prawda efekty wystrzałów i wybuchów są dość naturalne, ale brakuje tutaj pewnej nuty wyjątkowości, która by wołała do nas z głośników „Hej, grasz właśnie w Watch Dogs!”. Ja tego tutaj nie czułem.

Watch_Dogs2014-7-24-17-59-20

Dialogi postaci wydają w miarę naturalnie. Czasami twórcy na siłę starali się wpleść tutaj patetyzm i podniosłość, ale na szczęście nie jest to szczególnie rażące. Oczywiście bohaterowie Watch Dogs przemawiają do nas po angielsku. Tłumaczenie jest kinowe. Wykonano je jednak bardzo starannie bez żadnych błędów oraz głupich wpadek.

Muzykę słyszymy głównie w samochodach, gdzie możemy swobodnie przełączać nie tyle stacje radiowe, co pojedyncze utwory. Sęk w tym, że playlista nie jest szczególnie atrakcyjna, a przynajmniej nie trafiła w moje gusta. Jestem jednak przekonany, że znajdzie ona swoich amatorów.