Recenzja i Test. Czym się różnią? Co jest lepsze?

Testy i recenzje – dwa formaty, które stanowią dziś trzon internetowych mediów branżowych. W papierowych wydawnictwach (a już szczególnie w telewizji) miały ograniczone możliwości. Czasopisma wymagały zwięzłości, nie pozwalając zaprezentować wszystkich aspektów czy umieścić wszystkich wykresów. Nie dało się tam stworzyć galerii z 30 zdjęciami pokazującymi jakość aparatu w nowym Samsungu Galaxy. W telewizji walczy się natomiast o uwagę widza, więc jeśli już recenzja się pojawiała, była krótka i pobieżna – taka do przełknięcia na raz przy kotlecie.

Rzadko jednak odróżnia się od siebie te dwa formaty. Recenzja i test uchodzą za synonimy tego samego. Należy jednak przypomnieć, że testy i recenzje to dwa różne sposoby oceniania produktów i usług. Odróżnienie jednego od drugiego jest bardzo ważne z punktu widzenia zarówno konsumentów, jak i samych twórców – autorów tychże.

Zarówno testy, jak i recenzje mają swoje zalety i wady. Testy mogą dostarczyć obiektywnych wyników, podczas gdy recenzje mogą ujawnić subiektywne opinie użytkowników na temat produktu lub usługi. Oba formaty w założeniu powinny pomagać w podejmowaniu lepszych decyzji zakupowych, a także być pewną informacją zwrotną dla producenta/firmy oferującej daną usługę czy produkt. Robią to jednak na dwa różne sposoby.

Recenzje w internecie (i dawniej)

Recenzja jest gatunkiem dziennikarskim publicystycznym. Zsyntetyzowałem krążące po książkach i pracach naukowych definicje recenzji. Na ogół przedstawia się ona w taki sposób:

Subiektywny Opis, interpretacja i ocena tekstu kultury (dzieła literackiego, muzycznego, malarskiego, teatralnego, filmowego itd.), najczęściej nowo powstałego, aktualnego. Recenzja powinna zawierać skrótowe przedstawienie treści omawianego utworu i dość osobistą, niekoniecznie jednoznaczną opinię i refleksję.

Tym, co się tutaj rzuca zdecydowanie w oczy, jest fakt, że pierwotna definicja recenzji kompletnie nie obejmuje czegoś takiego, jak recenzje produktów, a przecież takowe powstają. W XXI wieku recenzje rzeczywiście służą do oceny filmów, albumów muzycznych, książek, ale też używa się ich do oceny gier, aplikacji, produktów cyfrowych, a także fizycznych i namacalnych produktów.

O ile recenzje gier nam pasują do tej układanki, bo wszak gry to dzieła kultury, o tyle spoglądając w kierunku aplikacji i innych produktów mamy problem. Jak bowiem w świetle tej definicji zawrzeć „treść omawianego utworu”? Rozwiązaniem jest tutaj interpretowanie „treści” naprawdę szeroko. Bo czy treścią nie mogą być cechy fizyczne recenzowanego smartfona? Albo jego system operacyjny i interfejs? Treścią może być też UI aplikacji mobilnej. Musimy założyć, że tak.

Recenzje dziś może pisać każdy – w Google Maps recenzujemy miejsca i firmy. Na Ceneo recenzujemy produkty, a na Airbnb piszemy recenzje wynajmowanych lokali i hoteli. Recenzja jednak recenzji nie jest równa. Czym innym jest krótki, często dość mocno spolaryzowany i emocjonalny wpis na tego typu stronach, a czym innym artykuł na kilkaset słów opublikowany na blogu. W każdym znajdziemy inną wartość informacyjną. Łączy je jednak wspólny mianownik – subiektywność i skorzystanie z danego produktu/usługi/miejsca.

Nie istnieje obiektywna recenzja – to swego rodzaju oksymoron. W każdej recenzji znajdziemy indywidualny punkt widzenia i ocenę – przepuszczoną przez oczekiwania, doświadczenia i punkt widzenia autora. Z tego powodu opieranie swojej decyzji zakupowej tylko i wyłącznie o opinię jednej osoby nie jest najlepszym pomysłem.

Oczywiście nie brakuje w internecie treści, które autorzy błędnie tytułują recenzjami. W recenzji nie ma miejsca na przypuszczenia. Dobra recenzja powinna też być wyważona i napisana w sposób neutralny, bez przesadnego podkreślania pozytywnych lub negatywnych aspektów. Warto również wziąć pod uwagę różne perspektywy i potrzeby różnych użytkowników, co pozwoli na przedstawienie bardziej zrównoważonej opinii.

W idealnym świecie idealnych recenzji autorzy dogłębnie sprawdzą produkty i usługi, zapoznają się ze specyfikacjami oraz zapoznają z szerszym kontekstem (historią firmy, przeszłych produktach itd.).

Jeżeli w jakiejś recenzji brakuje tych elementów, należy uznać to za znak ostrzegawczy. W internecie nie brakuje mocnych, wyrazistych i mocno kontrastowych opinii, bo tego typu treści najlepiej się sprzedają. Wywołując emocje, można trafić do szerszego grona odbiorców. Czasem jednak ta pogoń za emocjami odbywa się kosztem wartości merytorycznej recenzji.

Testy

Testy są bardziej merytoryczne i informatywne niż recenzje, ponieważ opierają się na pomiarach jakości i wydajności, a wyniki są prezentowane w formie konkretnych danych i wskaźników. To pozwala na dokładne porównanie produktów i usług. Testy są też zwykle przeprowadzane przez specjalistów z danej dziedziny, którzy mają wiedzę i doświadczenie techniczne, co pozwala na dokładne zrozumienie produktu lub usługi.

Co jednak najważniejsze, testy dostarczają konkretne dane – liczby, wykresy, wskaźniki – co pozwala konsumentom na dokładne porównanie różnych produktów.

Warto poza tym zwrócić uwagę, że testy są zwykle przeprowadzane w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych lub przy użyciu specjalistycznego sprzętu i oprogramowania. To wszystko sprawia, że w teście nie ma za wiele miejsca na wyrażanie swojej własnej opinii. Właściwie dobry test powinien być jej pozbawiony, a wszelkie oceny muszą bazować na uzyskanych wynikach.

Przykładowo w recenzji autor napisze, że smartfon jest naprawdę szybki. W teście tego typu stwierdzenie zabrzmiałoby raczej w stylu – smartfon uzyskał 35 655 punktów benchmarku X, co stawia go pod tym względem na pierwszym miejscu wśród wszystkich smartfonów wypuszczonych na rynek w 2022 roku. Różnica jest oczywista – tu bazujemy na subiektywnym wrażeniu, że urządzenie działa szybko, a tam bazujemy na konkretnych liczbach, które osadzamy w jakimś kontekście.

A gdyby to tak połączyć?

I tutaj robi się ciekawie. Otóż w internetowej rzeczywistości, gdzie informacja powinna informować, bawić i emocjonować nie ma za bardzo już miejsca na testy sensu stricto. Weźmy branżę technologiczną. Lata temu na rynku było mnóstwo serwisów specjalistycznych, które publikowały testy produktów. Redakcje posiadały laboratoria ze specjalistycznym sprzętem, w których każdy produkt był sprawdzany w idealnie tych samych warunkach – dzięki temu łatwo było je potem ze sobą porównać.

Dziś większość z tych serwisów nie istnieje. Pozostałe natomiast odeszły od swojego rodowodu, idąc w kierunku pisania bardziej publicystycznego – czyli właśnie recenzji. I choć ciągle testują produkty „na starych zasadach”, ich artykuły nierzadko noszą mnóstwo cech recenzji. Braki w metodologii uzupełnia się po prostu subiektywnym spojrzeniem autora.

Jeszcze inaczej wygląda to po stronie mediów, które nigdy nie posiadały laboratoriów i nie przeprowadzały testów z takim rozmachem. Tam każdą recenzję uzupełnia się o elementy testu, żeby w jakiś sposób legitymizowały opinię autora na temat danego produktu lub usługi. To jak najbardziej właściwy kierunek – szczególnie, kiedy mówimy o złożonych i skomplikowanych produktach, jakich w świecie technologii mnóstwo. Oczywiście nie brakuje też mediów, które kompletnie ten aspekt ignorują.

Jak w tej rzeczywistości funkcjonować?

Wychodzi zatem, że testy nie są recenzjami, a recenzje nie są testami. Natomiast w recenzjach często jest trochę testów, a w testach pojawiają się cechy recenzji. I tu docieramy do zjawiska, jakim jest konwergencja gatunków dziennikarskich.

Konwergencja gatunków dziennikarskich to zjawisko, w którym tradycyjne gatunki dziennikarskie, takie jak artykuły, reportaże, wywiady czy felietony, zaczynają się łączyć i przenikać. Oznacza to, że granice między poszczególnymi gatunkami stają się coraz mniej wyraźne, a poszczególne elementy, takie jak styl narracji, język czy forma, są łączone w coraz większym stopniu.

Konwergencja gatunków dziennikarskich nie jest niczym nowym. Jest związana z rozwojem nowych technologii i platform medialnych – szczególnie internetu. Wymuszają one na dziennikarzach konieczność dostosowania się do nowych realiów i potrzeb odbiorców, którzy oczekują szybszej, bardziej interaktywnej i multimedialnej formy przekazu informacji.

Konwergencją jest łączenie wideo i tekstu. W ramach niej tworzy się też multimedialne reportaże. Konwergencja to też interaktywność w publikacjach. I w końcu konwergencją jest właśnie włączanie elementów testu (który nigdy gatunkiem dziennikarskim nie był) do recenzji.

Konwergencja gatunków dziennikarskich może być postrzegana jako szansa na poszerzenie możliwości dziennikarskich i dostosowanie się do nowych wymagań rynku. Jednocześnie jednak może też wiązać się z ryzykiem utraty specyfiki poszczególnych gatunków i zacieraniem granic między nimi, co może wpłynąć na jakość i rzetelność przekazywanych informacji. I niestety to się dzieje – zdecydowanie zbyt często.

Autorze, bądź odpowiedzialny!

Na końcu tego wszystkiego znajduje się czytelnik, o czym niestety wielu autorów zapomina. Pisanie recenzji wiąże się z odpowiedzialnością – nierzetelne, pełne emocji i przesadzonych opinii teksty z pewnością będą się cieszyły większą popularnością niż wyważone i rzetelne materiały zorientowane na potrzeby odbiorców.

I to prowadzi nas do odwiecznego pytania, co jest w publikowaniu w internecie najważniejsze, ale to już temat na inną okazję.