Mały gadżet, wielki obraz. Recenzja kieszonkowego projektora Philips PicoPix 2330

Odtwarzanie, jakość obrazu i kultura pracy

Zasadniczą zaletą kieszonkowego gadżetu jest wbudowany odtwarzacz MP4, który radzi sobie z takimi formatami, jak: AVI, MOV, MP4, MKV, RM czy RMVB. Niestety producent mocno zawęził możliwości konfiguracji i brakuje tutaj dość elementarnych funkcji, jak chociażby odczytywanie napisów z zewnętrznych plików. To spory minus, który znacząco zawęża możliwości projektora.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/09/PicoPix-2330-1.jpg” align=”center” width=”590″ height=”350″ caption=”Główną wadą odtwarzacza jest brak obsługi napisów.”]

Na szczęście samo odtwarzanie nie budzi większych zastrzeżeń. Philips PicoPix 2330 dobrze radził ze wszystkimi przytoczonymi w specyfikacji formatami i nie grymasił przy nagraniach o dużych rozmiarach. [pull_quote_right]Niestety producent mocno zawęził możliwości konfiguracji i brakuje tutaj dość elementarnych funkcji, jak chociażby odczytywanie napisów z zewnętrznych plików.[/pull_quote_right] Zaledwie raz w trakcie kilkutygodniowych testów zdarzyło mi się, że sprzęt się zawiesił i przestał odpowiadać.

Nie ukrywam, że nie spodziewałem się, by Philips PicoPix 2330 zaoferował mi obraz pokroju testowanego jakiś czas temu Acera K750. Świadczą o tym chociażby jego parametry. Rzucany obraz ma rozdzielczość 640 x 360 punktów, a zastosowane lampy LED dają jasność rzędu 30 lumenów oraz dość wątpliwy kontrast 1500:1. Jak to się przekłada na praktykę?

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/09/PicoPix-2330-16.jpg” align=”center” width=”590″ height=”350″ caption=”Jakość obrazu nie powala, ale gabaryty urządzenia w pełni to usprawiedliwiają.”]

Wyświetlany obraz może mieć maksymalnie przekątną 60 cali. Po przekroczeniu tej wartości, oglądanie czegokolwiek staje się męczące, choć trzeba mieć na uwadze, że poziom szczegółowości i tak nie będzie wysoki. Dobrze również zadbać o odpowiednie zaciemnienie pomieszczenia, co wymusza na nas niski współczynnik jasności zastosowanych lamp. Nie da się ukryć, że zarówno jakość obrazu jak i odwzorowanie kolorów nie powalają, ale jeśli weźmiemy pod uwagę wymiary PicoPixa, należałoby je uznać za satysfakcjonujące. Ostrzegam jednak, byście nie spodziewali się cudów.

Na sam koniec jeszcze krótko o kulturze pracy projektora. Hałas, który wydaje umieszczony wewnątrz obudowy wentylator zdecydowanie daje się we znaki – szczególnie, gdy źródłem dźwięku jest wbudowany głośniczek. Moim zdaniem urządzenie powinno pracować znacznie ciszej. [pull_quote_left]Moim zdaniem urządzenie powinno pracować znacznie ciszej.[/pull_quote_left] Problemem jest tutaj również dość intensywnie nagrzewająca się obudowa. Po dwugodzinnej pracy możemy spokojnie wykorzystać ją do ogrzania sobie dłoni w zimowy wieczór. O ile podczas odtwarzania filmu nie odczujemy tego tak bardzo, to trzymając projektor w dłoni podczas prezentacji na pewno prędzej czy później wywoła on u nas dyskomfort.