Test PicoPix 3610. Kieszonkowy projektor dla podróżujących i nie tylko

Podsumowanie

Philips PicoPix 3610 jest nieszablonowym i arcyciekawym urządzeniem. To projektor adresowany do różnych odbiorców. Powinien sprawdzić się zarówno w domu jak i podczas prezentacji w firmie czy na uczelni. Urządzenie oferuje możliwości o wiele większe niż większość sprzętów z tej kategorii, co jest głównie zasługą zastosowanego systemu Android.

Trzeba być jednak świadomym ograniczeń tego sprzętu. Zastosowana lampa o mocy 100 lumenów pozwala jedynie na komfortowe rzucanie obrazu w zaciemnionych pomieszczeniach lub po zmroku. Przestarzały Android oraz stosunkowo słabe podzespoły nie pozwalają urządzeniu rozwinąć skrzydeł, zaś bateria o niewielkiej pojemności świeci pustkami tuż przed zakończeniem większości pełnometrażowych filmów. Do tego trzeba jeszcze doliczyć bardzo mocno nagrzewającą się obudowę i… astronomiczną cenę.

PicoPix 3610 (4)

Za PicoPixa 3610 zapłacimy dziś ok. 1,7 tys. Złotych. To zdecydowanie za dużo, nawet jak na projektor kieszonkowy. Osobiście, jeżeli już miałbym pozwolić sobie na taką rozrzutność, chciałbym, aby producent odstawił na bok wszelkie kompromisy i zaoferował pojemną baterię, obraz w rozdzielczości HD i Androida z linii 4.X. Właśnie na takiego PicoPixa czekam!

Opisywany model zdecydowanie nie jest urządzeniem złym. PicoPix 3610 zaskoczył mnie swoimi ogromnymi możliwościami i warto mieć to na uwadze. Bo choć obraz pozostawia ciągle sporo do życzenia, a całość posiada dość znaczące wady, to ciągle jeden z najlepszych kieszonkowych projektorów na rynku.