Jakość obrazu i kultura pracy
Ustawiając Screeneo 10 cm od ściany uzyskamy obraz o przekątnej 50 cali. Zwiększając tę odległość do 44 cm, rzut będzie dwukrotnie większy. W praktyce działa to fantastycznie, bo żeby uzyskać podobne przekątne z klasycznym projektorem, musielibyśmy dysponować pomieszczeniem o bardzo dużych wymiarach.
Największą wadą testowanego Screeneo jest jednak rozdzielczość obrazu, która wynosi zaledwie 1280 x 800 px. Wyobraźcie sobie teraz, jak musi wyglądać film na 100 calach w ten rozdzielczości. Tutaj Sagemcom dał totalnie ciała, co prawdopodobnie nie wynika z oszczędności ani złej woli, a raczej ograniczeń technologicznych. Podejrzewam, że podniesienie rozdzielczości do Full HD znacząco zwiększyłoby cenę projektora.
Do wyświetlania jest używana technologia DLP LED, która charakteryzuje się większą żywotnością od tradycyjnych rozwiązań. Sagemcom jest znany z tego typu lamp, bo montuje je m.in. w swoich pikoprojektorach. Deklarowana przez producenta żywotność wynosi tutaj 30 tys. godzin, co czyni je bardzo ekonomicznymi i praktycznymi. Otóż daje to nam łącznie 25 lat przy korzystaniu z projektora przez 3 godziny dziennie lub 3 i pół roku nieprzerwanej pracy.
https://www.youtube.com/watch?v=bsfTMnUUAIM
Kontrast rzędu 100 000 : 1 wystarcza, żeby po zmroku zapewnić żywy i całkiem nieźle odwzorowany kolorystycznie obraz. Choć zaobserwowałem spore problemy z prawidłowym odwzorowaniem czerni, która jest… szara. O oglądaniu w dzień raczej zapomnijcie, bo kolory są wtedy bardzo wyblakłe, a całość trudna w odbiorze. Jest to konsekwencja niedostatecznie mocnej lampy, której jasność wynosi zaledwie 700 lumenów. Z takiego wyniku ucieszyłby się posiadacz PicoPixa. Do domowych zastosowań jest to zdecydowanie zbyt mało.
W trakcie pracy Philips Screeneo zachowuje się bardzo kulturalnie. Producent informuje, że generowany poziom hałasu nie przekracza 25 decybeli. Jestem skłonny w to uwierzyć, bo Screeneo nawet przez chwilę nie „szumiał” zbyt głośno. A jeżeli nawet komuś będzie to przeszkadzać, wbudowane głośniki w zupełności tę niedogodność wynagradzają.
https://www.youtube.com/watch?v=3T70zaz33Uk
Trudno też mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do uzyskiwanych temperatury. Po kilkugodzinnym seansie obudowa faktycznie się nagrzew, ale nie na tyle by nie można się było do niej dotknąć. Jest to standardowe zjawisko, które w żaden sposób nie pogarsza komfortu użytkowania.