Test Philips Screeneo. Ogrom możliwości na ogromnym obrazie

Podsumowanie

Philips Screeneo to swoisty prekursor w segmencie domowych projektorów o krótkim rzucie, co widać po jego wadach i brakach. Wierzę, że jest to dopiero pierwsze słowo firmy Sagemcom w tej kategorii i z czasem doczekamy się kolejnych generacji, które będą już pozbawione tych niedoskonałości. O czym mowa? Przede wszystkim o rozdzielczości, która nie przystoi do tych przekątnych ekranu. Problemem jest też stosunkowo kiepskie odwzorowanie czerni i kiepska jasność lampy.

Philips Screeneo uchwyt

Z drugiej strony Philips Screeneo jest solidnie dopakowany dodatkami. Do największych atutów trzeba oczywiście zaliczyć świetnie grające głośniki 2.1, tuner DVB-T i system Android otwierający przed nami niemalże nieograniczone możliwości. Do tej listy trzeba doliczyć też wsparcie dla technologii 3D i wysoką kulturę pracy.

Philips Screeneo jest raczej sprzętem niszowym, o czym świadczy jego cena. Za 6 tys. złotych jesteśmy w stanie kupić dobry telewizor, choć trzeba zaznaczyć, że nie będzie on na pewno miał przekątnej 100 cali. Nie będzie też dysponował takim systemem audio. Na wielu polach Screeneo jest w stanie stawić czoła klasycznym konstrukcjom i jeżeli jesteśmy w stanie przełknąć przeciętne parametry obrazu, będziemy czerpać ogromne przyjemności z nocnych seansów. Osobiście myślę jednak, że warto jeszcze trochę poczekać na drugą lub nawet trzecią generację tego urządzenia. Jeżeli producent poprawi rozdzielczość, kontrast i jasność, a przy tym nie zepsuje całej reszty, podbije moje (i zapewne nie tylko moje) serce.

mozliwosci