SKULLCANDY HESH 2 RECENZJA SKULLCANDY HESH 2 RECENZJA

W rytmie NBA – test Skullcandy Hesh 2

Design to nie jedyna zaleta

Wariantów kolorystycznych, w jakich występują Skullcandy Hesh 2 jest mnóstwo i zdecydowanie trzeba to przyjąć za zaletę tych słuchawek, które skutecznie wyłamują się z utartych schematów nausznych czerni. Kolejne wersje wymyślone przez producenta z Utah mógłbym wymieniać jeszcze przez kilka linijek, jednak na mojej głowie wylądowały te sygnowane logotypem największej ligi świata i z racji rzetelności, wymienię jedynie nazwy zespołów, których kibice mogą liczyć na własne Hesh 2. Recenzowane słuchafony dostępne są w odmianach dla fanów: Chicago Bulls, Miami Heat, New York Knicks, Oklahoma Thunder oraz Boston Celtics. Ostatnie trafiły do mnie, pora więc przyjrzeć się im dokładniej.

Test Skullcandy Hesh 2 recenzja

Każdy choć trochę obeznany w realiach NBA słysząc Boston Celtics (albo już samo Celtics)przywodzi oczyma wyobraźni jeden kolor. Tak, dominuje tu zdecydowanie zielony i właściwie jedynym jego przełamaniem jest czerń wykonanych z ekologicznej skóry nausznic. Same pady są dość spore (średnica wynosi 8 centymetrów) i niezwykle wygodne. Bez problemu mieści się w nich ucho przeciętnego dorosłego, a i te mniejsze, ze względu na wyważony odpowiednio nacisk, w nich nie utonie. Nie da się ich swobodnie zdejmować, więc nie straszne nam niechcące poluzowanie – w ich wnętrzu widać z kolei zieloną siateczkę zasłaniającą przetworniki.

Skullcandy Hesh 2 przetworniki

[pull_quote_left]Skullcandy Hesh 2 to sprzęt, który nie tylko dobrze wygląda, ale także świetnie leży. Recenzowane dziś słuchawki są bardzo wygodne, a wpływa na to z pewnością jakość materiałów z jakich zostały wykonane[/pull_quote_left]Koliste nausznice przyozdobione zostały logotypem Celtów z charakterystyczną koniczyną, a wykonano je z plastiku. Łączenie z pałąkiem nie jest sztywne, gdyż producent zdecydował się na zastosowanie zawiasów regulujących docisk Skullcandy Hesh 2 do głowy. Wspomniany przed chwilą pałąk uznać należy za prawdziwy majstersztyk, zarówno pod względem wykonania, jak i wygody użytkowania. Został on obity materiałem z naszytymi (sic!) wzorami, oraz miękką poduszką od spodu. Po jego lewej stronie znajdziemy numer rozgrywającego z Bostonu, a po prawej jego nazwisko przy logotypie NBA – od góry możemy podziwiać z kolei nazwę drużyny.

Skullcandy Hesh 2 kabel

Dołączony do zestawu kabel (niestety w białym, bardzo łatwo brudzącym się kolorze) umieszczamy w lewej nausznicy – przy okazji możemy wybrać końcówkę z mikrofonem przy twarzy (wersja zestawu słuchawkowego) lub też z mikrofonem u dołu (dla pełnej satysfakcji z podłączonego odtwarzacza).

Skullcandy Hesh 2 to sprzęt, który nie tylko dobrze wygląda, ale także świetnie leży. Recenzowane dziś słuchawki są bardzo wygodne, a wpływa na to z pewnością jakość materiałów z jakich zostały wykonane. Po założeniu ich nie mamy absolutnie uczucia imadła miażdżącego naszą głowę, a każdy z elementów (mimo, że w większości plastikowych) jest doskonale spasowany i nawet nie odważy się zaskrzypieć.

Pora więc przejść do części sprawdzającej ich brzmienie.

Jakość dźwięku słuchawek miejskich

Zamknięta konstrukcja Skullcandy Hesh 2 to świetny wyznacznik ich „miejskości”. Dzięki temu rozwiązaniu słuchawki zapewniają idealną izolację od dźwięków zewnętrznych (co jest równie modne, co niebezpieczne) oraz doskonale chronią osoby poza naszym światem muzycznym od słuchania tego, co mamy akurat w odtwarzaczu (a to mi się zdecydowanie podoba). Stojąc więc autobusie z Hesh 2 na uszach, nie musimy się obawiać, że będziemy irytować zlokalizowanych wokoło współpasażerów.

Skullcandy Hesh 2 pałąk

[pull_quote_right]Najbardziej dominującym pasmem Skullcandy Hesh 2 są dźwięki najniższe, z podkręconym ciepłym i ciemnym basem.[/pull_quote_right]Skupmy się jeszcze na chwilę na brzmieniu recenzowanych dziś słuchawek. Nie chcę wyjść na rasistę, ale w pierwszym odczuciu – myśląc o NBA i sprzęcie audio utrzymanym w jej stylistyce, pasmo moich skojarzeń wędruje ku brzmieniom… ciemniejszym. Jak się okazuje, nie są to odczucia chybione. Najbardziej dominującym pasmem Skullcandy Hesh 2 są dźwięki najniższe, z podkręconym ciepłym i ciemnym basem. Doskonale słychać to, gdy na playliście wylądują kawałki R&B lub hip-hopowe. Świetnie brzmią tu także rytmy elektroniczne, w których dużą rolę odgrywać ma właśnie artykulacja basu – to po prostu jest ta stylistyka i tego można się było po tym sprzęcie spodziewać.

Skullcandy Hesh 2

Średnica jest pasmem trochę wycofanym, jednak nie na tyle, żeby powiedzieć, że przeskok jest znaczący. Nie jest to bynajmniej żadna wada, takie rozmieszczenie dźwięków skutkuje idealnym balansem, który doskonale sprawdza się w mocnych kawałkach z wyraźnie zarysowanym brzmieniem gitary elektrycznej lub innych instrumentów. W piosenkach z dobrym tempem to wszystko komponuje się rewelacyjnie i po prostu wybrzmiewa. Całości nie psują nawet tony wysokie, choć trzeba obiektywnie przyznać, że należą one do najmniej wyeksponowanych. Korzystający z Skullcandy Hesh 2 odczują to zdecydowanie przy fragmentach spokojniejszych, bardziej lirycznych – bazujących na wariantach akustycznych i uderzających w bardziej klasyczną nutę.

Skullcandy Hesh 2 nausznice

Słuchawki Skullcandy Hesh 2 ze względu na swoje brzmienie z całą pewnością znajdą szerokie grono odbiorców. Dźwięki z nich płynące są bardzo młodzieżowe, doskonale wpisują się we współczesne trendy muzyczne, ale potrafią też zadowolić słuchaczy klasyki lat „osiemdziesiątych wzwyż”. Najogólniej brzmienie tego sprzętu jest takie jak jego design – kolorowe i współcześnie miejskie.