Zawsze dziwiłem się ludziom, którzy swoje 17-calowe notebooki dźwigali w torbach, uparcie twierdząc przy tym, że „są mobilni”. Pewnie to dlatego, że sam pracuję na 14-calowym sprzęcie, co mi w zupełności wystarcza. Jakież było zatem moje zaskoczenie, gdy w moje dłonie trafił ASUS K95VM, 18,4-calowy gigant. Czy jest to jeszcze komputer przenośny, czy może już namiastka stacjonarnego? Jakie są wady, a jakie zalety takiego rozwiązania? Zapraszam serdecznie do recenzji.
ASUS K95VM to bez wątpienia bardzo oryginalna i nietypowa pozycja na rynku. Nieczęsto producenci stawiają na laptopy z matrycą 17 cali, a większe ekrany to już prawdziwe ewenementy. Skąd zatem taki pomysł w portfolio ASUS-a? Nie sądzę, żeby firma tego kalibru ryzykowała wprowadzeniem na rynek produktu bez uprzedniego przeprowadzenia solidnej analizy, a więc zapewne istnieje nisza użytkowników, którzy tego typu rozwiązań potrzebują. [pull_quote_right]Nie sądzę, żeby firma tego kalibru ryzykowała wprowadzeniem na rynek produktu bez uprzedniego przeprowadzenia solidnej analizy, a więc zapewne istnieje nisza użytkowników, którzy tego typu rozwiązań potrzebują.[/pull_quote_right] I niekoniecznie mam tutaj na myśli profesjonalnych grafików i projektantów (choć w głównej mierze też). Któż z nas w końcu nie marzył, żeby zobaczyć nowego Wiedźmina na kilku calach więcej, czy wyświetlić nowy film z Blu-Ray w rozmiarach chociażby zbliżonych do telewizora?
Trudno ASUS-a K95VM nazwać komputerem przenośnym, choć z pewnością znajdą się osoby (i torby), które będą transportować testowanego przeze mnie giganta. Czy ma to jakikolwiek sens? Jak dla mnie model ten to przede wszystkim eleganckim, niezajmującym zbyt dużo miejsca komputerem do salonu lub gabinetu, który w razie potrzeby można zabrać ze sobą do łóżka, na balkon czy przed telewizor. Wynoszenie K95VM poza próg mieszkania pachnie lekko desperacją. Nie bez powodu jego i inne notebooki tego pokroju nazywa się DTR, czyli desktop replacement. Mają one bowiem stanowić zastępstwo dla komputerów stacjonarnych.
Właśnie pod kątem wykorzystania jako domowe centrum rozrywki, a także sprzęt dla profesjonalistów będę starał się przetestować ten sprzęt. Czy ASUS K95VM sprawdzi się w takich warunkach? Czy studenci Akademii Sztuk Pięknych i freelancerzy będą mieli z niego jakikolwiek pożytek? Ja już wiem!
[toggle title=”Specyfikacja notebooka ASUS-a K95VM”]
- Procesor: Intel Core i7 3610QM
- Chipset: Intel HM76 Express Chipset
- Pamięć RAM: 16 GB SDRAM DDR3 1600 MHz
- Karta grafiki: NVIDIA GeForce GT 630M z 1GB DDR3 VRAM
- Wyświetlacz: 18.4″ 16:9 Full HD (1920×1080) podświetlany diodami LED
- Dysk twardy: 3,5 cala 1 TB 5400 obr./min + dodatkowe miejsce na dysk 2,5 cala
- Napęd optyczny: Combo Blu-ray/DVD
- Łączność: WLAN 802.11 b/g/n, Bluetooth V4.0 (opcjonalny)
- Złącza: 1 x Wejście mikrofonu, 1 x Wyjście słuchawek, 2 x USB 3.0, 2 x USB 2.0, 1 x RJ45 LAN Jack dla LAN, 1 x HDMI
- Bateria: 6 komór : 4700 mAh 50 Whr
- Wymiary: 44.0 x 29.5 x 3.55 ~4.82 cm (szer. x gł. x wys.)
- Waga: 4.1 kg (z baterią)
[/toggle]
Gigant przystojniak na glinianych nogach – wygląd i wykonanie
Od strony wizualnej ASUS-a K95VM prezentuje się bardzo dobrze, wpisując jednocześnie w design znany z innych komputerów tej marki. Jak nietrudno się domyślić, wszystko jest tutaj duże. Jednocześnie też wszystko wykonano z plastiku, co jednak nie powinno dziwić, ani tym bardziej stanowić wady. Laptop i tak waży już 4,1 kg, a jeżeli jego konstrukcję dodatkowo wzmocniono metalowymi wstawkami czy innym tworzywem cięższym niż plastik, mogłoby to doprowadzić do absurdalnej sytuacji, w której użytkownik z trudem podnosiłby go z biurka.
[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/DSCF3273.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Górna klapa ASUS-a K95VM”]
Klapa została wykonana z tego samego tworzywa, co reszta obudowy. Dodatkowo całość otacza połyskujący pasek, co ma prawdopodobnie sprawiać wrażenie większej solidności. W centralnym punkcie klapy znajdziemy logo producenta. Dużym plusem tego elementu są bardzo solidne i sztywne zawiasy. Dobrze, że producent nie oszczędzał na tym aspekcie – taka duża matryca musi mieć porządne zabezpieczenie i tak też jest w modelu K95VM. Ani przez moment nie obawiałem się, że zawiasy mogą nie uradzić ekranu i zapewne użytkownik przez bardzo długi okres również nie będzie miał tego problemu.
[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/DSCF3276.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Pełnowymiarowa klawiatura wygląda i działa w porządku”]
Po otwarciu notebooka zobaczymy pełnowymiarową klawiaturę z panelem numerycznym. Klawisze działają lekko i mają niski skok. Ich rozlokowanie nie odbiega od ogólnie przyjętych standardów, więc nikomu nie sprawi problemów. Górny rząd dodatkowo pełni rolę przycisków multimedialnych, które używamy w połączeniu z klawiszem Fn umieszczonym tuż obok lewego Ctrl. Niestety plastik, który użyto do zabezpieczenia klawiatury przed zalaniem bardzo lubi zbierać odciski palców, co przy dłuższym użytkowaniu może być frustrujące i wymagać od użytkownika częstego czyszczenia. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie tutaj matowego tworzywa, jakie znajdziemy wokół.
[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/DSCF3288.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Wnętrze prezentuje się bardzo estetycznie”]
Nad klawiaturą umieszczono natomiast głośniki, które uwydatniono w postaci charakterystycznych prążków, będących nieodłącznym elementem designu tego urządzenia. ASUS K95VM jest zgodny ze standardem SonicMaster Lite. W rezultacie jakość dźwięku stoi na przyzwoitym poziomie. Do domowych seansów filmowych oraz gier (jeżeli nie wymagamy cudów) powinno to wystarczyć, ale na kolana nas niestety nie powali. Niemniej zastosowane w testowanym modelu głośniki i tak zasługują na pochwałę, gdyż mogłyby zawstydzić wiele laptopów z podobnej półki cenowej.
[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/DSCF3274.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Touchpad – pięta achillesowa testowanego ASUS-a”]
W dolnej, również prążkowej części umieszczono touchpad. Nie należy on jednak do najwygodniejszych. Między przestrzenią poruszania kursora oraz przyciskami nie ma żadnej przerwy, przez co często zdarzało mi się „wyjeżdżać” palcem poza wyznaczony obszar. Sam guziki touchpada działają dobrze. Ich skok jest wyraźny i odczuwalny przez palec, a każdemu kliknięciu towarzyszy relatywnie głośny dźwięk. Tuż pod touchpadem umieszczono ikonki opisujące diody. Informują one o aktywnej pracy dysku, połączeniu WiFi, stanie baterii oraz aktywacji Caps Locka oraz Num Locka.
[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/DSCF3283.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Zawiasy sprawiają wrażenie solidnych”]
Tylna krawędź nie została zagospodarowana przez producenta, więc jej opis pozwolę sobie pominąć. Z tej perspektywy dobrze widoczne są dość wysokie nóżki, na jakich stoi K95VM, a także grubość samej obudowy, która sięga aż 3,6 cm. Z przodu znajdziemy jedynie czytnik kart pamięci SD/SDHC/SDXC oraz wspomniane diody informujące o stanie urządzenia.
[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/DSCF3203.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Prawa krawędź i umieszczony tutaj napęd Blu-Ray”]
Na prawej krawędzi znajdziemy natomiast Napęd Combo Blu-Ray/DVD, dwa porty USB 2.0 oraz gniazdo ładowania. Ulokowano te elementy w odpowiedniej kolejności, a więc nie ma ryzyka, że po podłączeniu myszy będziemy zahaczali dłonią o wczepioną wtyczkę.
[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/DSCF3201.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Lewa krawędź testowanego K95VM”]
Na przeciwległej stronie producent umieścił (począwszy od góry) Kensington lock, wylot ciepłego powietrza, gniazdo D-Sub, port HDMI, port sieciowy RJ45, dwa porty USB 3.0 oraz gniazda słuchawek (minijack 3,5 mm) i mikrofonu. Tłoczno tutaj. W sumie niegłupim pomysłem byłoby przeniesienie mniej używanych portów (VGA, LAN) na tył obudowy. Domyślam się jednak, że producentowi uniemożliwiła to ogromna, 6-komorowa bateria, którą tam ulokował.
Jednym z atutów notebooka ASUS K95VM jest niewątpliwie wyświetlacz. Jak już wspominałem, jest to ekran o przekątnej 18,4 cala (16:9) obsługujący rozdzielczość Full HD, czyli 1920 x 1080 px. Dzięki zastosowaniu diod LED podświetlenie jest równomierne i nie odbija się negatywnie na jakości barw oraz kontraście. [pull_quote_left]Dzięki zastosowaniu diod LED podświetlenie jest równomierne i nie odbija się negatywnie na jakości barw oraz kontraście.[/pull_quote_left] Na plus zasługują też relatywnie duże kąty widzenia, dzięki czemu komputer dobrze sprawdzi się podczas seansów filmowych z udziałem kilku osób. Nie liczcie jednak na to w słoneczne dni na balkonie. ASUS K95VM ma błyszczącą matrycę, więc jedyne co zobaczycie, to odbite światło.
Nad wyświetlaczem umieszczono obiektyw kamery 0,3 Mpix. Nie należy od niej wymagać zbyt wiele. To bardzo prosty model, który z trudnem będzie dawał sobie radę podczas wideorozmów przy użyciu Skype’a czy innego komunikatora. Szkoda, że producent tutaj trochę poskąpił. Tuż obok kamery znajdziemy też wbudowany mikrofon. Do niego żadnych większych zastrzeżeń nie mam – jest dość czuły i dobrze przechwytuje dźwięki.
[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/11/DSCF3281.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Logo producenta na górnej klapie”]
Ogółem wykonanie ASUS-a K95VM nie budzi większych zastrzeżeń. Jestem w stanie zrozumieć wszechobecny plastik, który jest swoistym kompromisem między rozmiarami a wagą. Przełknę tym samym gorzką pigułkę, jaką jest widok uginających się powierzchni (przede wszystkim klawiatura i klapa). Jeśli jednak ktoś nie toleruje tego typu uchybień i byłby gotów dźwigać sprzęt dwukrotnie cięższy niż opisywany, może pod tym względem się sromotnie zawieść na modelu K95VM.