Dishonored logo Dishonored logo

Recenzja Dishonored. Steampunk jeszcze nigdy nie wciągał tak mocno!

Gadżeciarstwo

Magiczne zdolności, którymi w Dishonored może dysponować Corvo to istne majstersztyki. Dzięki nim szybko wypracujemy przewagę nad o wiele bardziej licznym przeciwnikiem. Niestety sposób, w jaki je otrzymujemy jest mocno naciągany – raptem pewnej nocy pojawia się tajemniczy gość – The Outsider – od którego otrzymujemy „dar”. To chyba najbardziej rozczarowująca scena w całej grze. Wracając jednak do samych mocy. [pull_quote_right]Magiczne zdolności, którymi w Dishonored może dysponować Corvo to istne majstersztyki.[/pull_quote_right] Ogółem do dyspozycji oddano nam sześć aktywnych umiejętności, czyli: widzenie przez ściany, spowalnianie czasu, teleportację, wcielanie się w zwierzęta (a na wyższych poziomach również w ludzi), przywoływanie plagi szczurów oraz wywoływanie małego tornada przewracającego nieprzyjaciół. Przełączanie się między nimi może początkowo nastręczać trochę trudności – zwłaszcza, gdy chcemy jednocześnie kontrolować sytuację za pomocą umiejętności widzenia i teleportować się za plecy strażnika. Przyswojenie wszystkiego i efektywne używanie podręcznego, ukrytego pod środkowym przyciskiem myszy menu nie powinno jednak zająć zbyt wiele czasu – nawet tym najbardziej opornym graczom. Nie można też zapomnieć o zdolnościach pasywnych. Tutaj jednak ograniczono się do standardowych rozwiązań, jak zwiększona żywotność, wyższy skok i im podobnych.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/10/Dishonored-2012-10-12-00-56-59-90.png” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Zasnął, czy jak?”]

Poza mocami mistycznymi w Dishonored będziemy również wykorzystywali gadżety. Tutaj wesprze nas pewien specyficzny wynalazca o imieniu Piero. Dostarczać mu będziemy znalezione w trakcie misji plany nowych ulepszeń oraz tony złota, za które otrzymamy bełty, granaty, kule do pistoletu i inne niezbędne przedmioty. Twórcy zdecydowanie postawili tutaj na jakość, a nie ilość i bardzo mnie to cieszy, bo przez to każda broń ma swoje zastosowanie. [pull_quote_left]Twórcy zdecydowanie postawili tutaj na jakość, a nie ilość i bardzo mnie to cieszy, bo przez to każda broń ma swoje zastosowanie.[/pull_quote_left] Zapalające bełty szybko przekształcając przeciwników w żywe pochodnie, granaty skutecznie sieją wśród nich zamęt, a pułapki eliminują patrole. Przyznam szczerze, że korzystałem z nich znacznie częściej niż z samych mocy, ale nie ze względu na to, że wymagała tego ode mnie rozgrywka – po prostu taki styl bardziej mi odpowiadał. Skupienie się na atutach rozwiązań mistycznych jest nie mniej efektywne i również daje ogromną satysfakcję. W Dishonored po prostu to gracz, a nie gra decyduje o stylu rozgrywki.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/10/Dishonored-2012-10-12-01-01-05-93.png” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Kusza – niezawodna, skuteczna i cicha zabawka każdego zabójcy.”]

Na osobny akapit zasługują też amulety. Jak nietrudno się domyślić, dają one pewne pasywne umiejętności, które będą nam ułatwiały życie (i przetrwanie) w określonych sytuacjach. Maksymalnie możemy mieć przy sobie trzy aktywne amulety. Najciekawiej jednak wygląda sposób, w jaki będziemy ich szukać. Pomoże nam w tym (a także w znajdowaniu run) mechaniczne serce, które wskaże, w jakim kierunku powinniśmy się udać oraz jak daleko znajduje się upragniony skarb. Towarzyszy temu rewelacyjny efekt – im bliżej celu się znajdziemy, tym serce zacznie mocniej bić i świecić.