Recenzja DMC: Devil May Cry. Tak się powinno restartować serię!

Raj dla oczu i uszu – Unreal Engine 3 i heavy metal w tle

Graficznie DMC: Devil May Cry prezentuje się fenomenalnie. Wspominałem już o wymownych i przykuwających wzrok sceneriach, więc nie będę się powtarzał i zwrócę uwagę na elementy techniczne. A tutaj nie ma właściwie na co narzekać, bo zarówno modele postaci, jak i cała reszta (w szczególności zmyślne stoją na bardzo wysokim poziomie. [pull_quote_right]Mój Radeon po dłuższej sesji z DMC: Devil May Cry ledwo zipał i błagał o dodatkowy wentylator.[/pull_quote_right] Animacje są relatywnie naturalne, a efekty towarzyszące atakom oraz zmiany na planszach wyglądają bardzo efektownie. Zresztą o samych planszach można pisać tylko w superlatywach. Odwiedzane przez nas lokacje nie są szczególnie umeblowane i wypełnione akcesoriami – w końcu musimy mieć dość dużo miejsca na walkę – co wcale nie znaczy, że są nudne i bezbarwne, wręcz przeciwnie! Każde miejsce cechuje się unikatowym klimatem, a już absolutnym majstersztykiem jest poziom, w nocnym klubie, który w Limbo przypomina trochę gry retro (kolorowe platformy dryfujące w powietrzu, laserowe ścieżki, mnóstwo kolorów i świateł). Co ciekawe gra wcale nie ma szalonych wymagań sprzętowych, choć potrafi wycisnąć soki z GPU. Mój Radeon po dłuższej sesji z DMC: Devil May Cry ledwo zipał i błagał o dodatkowy wentylator.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/DMC-Devil-May-Cry-16.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Plansze zaprojektowano z niebywałą starannością.”]

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/DMC-Devil-May-Cry-12.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Twórcy na płaszczu Dantego przemycili brytyjski akcent, jakby chcieli powiedzieć – to jest nasz Dante.”]

Muszę też przyznać, że dawno nie słyszałem tak dobrze dopasowanej do konwencji oraz klimatu muzyki. W przypadku DMC: Devil May Cry odpowiadają za nią kapele Noisa i Combichrist. Pierwszej zawdzięczamy typowo elektroniczne melodie, która najczęściej wydobywają się z głośników podczas eksploracji plansz. Gdy jednak dochodzi do starcia, na pierwszy plan wysuwa się demonicznie mocny i wkuwający się w czaszkę wokal Combichrist. Zakochałem się w muzyce w DMC: Devil May Cry. To kolejny element, który wzmacnia satysfakcję płynącą z rozgrywki i niebezpiecznie nakręca do żwawszego wymachiwania mieczem i tworzenia spektakularnych kombinacji ciosów. Nie można przy tym oczywiście pominąć samych efektów dźwiękowych, które już jednak nie są tak fenomenalne. Niemniej twórcy dobrze dopasowali je do wykonywanych czynności, a więc szczęk metalu uderzającego miecza jest bliski filmowemu ideałowi – podobnie zresztą jak odgłosy wystrzałów i wybuchów.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/02/DMC-Devil-May-Cry-13.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Nawet ekrany ładowania misji wyglądają widowiskowo, kiedy w tle sylwetka Dantego spuszcza łomot Demonom.”]