Worms Revolution splash Worms Revolution splash

Recenzja Worms Revolution. Robaki powróciły! Jeszcze bardziej groźne i zabawne

Robaki widu i słychu

Worms Revolution to nie tylko zmiany w gameplayu. Zastosowanie nowego silnika gry poskutkowało też zupełnie odmienioną szatą graficzną. Robaki są teraz modelami wykonanymi w 3D. Ale spokojnie – widzimy je ciągle z boku, czyli bez żadnych udziwnień w stylu trzeciej i czwartej odsłony cyklu. Ich animacje są naturalne (jak na robaki…) oraz prześmiewcze. Po otrzymaniu pewnej liczby obrażeń dostają siniaków pod oczami oraz owijają się bandażami. Wygląda to niesamowicie, gdy przychodzi nam toczyć boje grupce dżdżownic wyglądających, jakby przed sekundą opuściły szpital polowy. [pull_quote_right]Wygląda to niesamowicie, gdy przychodzi nam toczyć boje grupce dżdżownic wyglądających, jakby przed sekundą opuściły szpital polowy.[/pull_quote_right]  Trójwymiarowe jest również tło oraz część elementów na planszy. Muszę przyznać, że ostateczny rezultat jest całkiem niezły. Grafika w Worms Revolution pozwala odczuć, że gramy w grę z 2012 roku (abstrahując od nurtu indie), co jest plusem. Podczas bitwy widać, ze wszystko wokół żyje. W tle słychać odgłosy tła zmieniające się w zależności od scenerii, a co i rusz pojawiają się tam jakieś postacie, co pozwala przykuć wzrok na czymś innym niż arena działań wojennych. Ogólny efekt jest zatem bardzo pozytywny.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/10/2012-10-03_00004.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Eksplozje są efektowne jak nigdy”]

Oprawa audio w Worms Revolution nieszczególnie różni się od poprzednich części. Robaki dalej przemawiają różnymi głosami (w zależności od konfiguracji przez użytkownika), a odgłosy broni oraz wywoływanych przez nie eksplozji są zróżnicowane. Miłym urozmaiceniem są wspomniane, dające się we znaki na każdym kroku odgłosy scenerii, dzięki którym daje się poczuć prawdziwy klimat miejsca, w którym toczymy boje. Robaki wzajemnie się pozdrawiają lub grożą, mijając na polu bitwy, a po każdym ataku rzucają kąśliwym komentarzem. Na plus zasługuje też narrator w kampanii, który rzuca co i rusz soczystymi żartami. Niektóre to typowe „suchary”, ale czasem potrafi wypalić tak, że wpadniecie pod stół/biurko/łóżko, tarzając się ze śmiechu. Osobiście nie znalazłem tutaj żadnych innych nowości. Udźwiękowienie jest w porządku, nie drażni i nie przeszkadza, a więc nie ma się do czego w tym aspekcie przyczepić.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/10/2012-10-03_00008.jpg” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Sir, yes Sir?”]