Android 4.2.2 na sterydach
PIPO Max-M7 Pro 3G pracuje pod kontrolą Androida 4.2.2 rozbudowanego o kilka interesujących dodatków. Przede wszystkim w oczy rzucają się tutaj dodatkowe przyciski na dolnej belce. Służą one do regulacji głośności (zauważcie, że fizycznych guzików brak) oraz robienia zrzutów ekranu, przy czym ten ostatni można w dowolnej chwili wyłączyć na ekranie ustawień.
System w dużej mierze przypomina czystego Androida. Wśród dodatkowych funkcji, które tutaj zaimplementowano, większość znajdziemy na ekranie ustawień. Możemy tam skonfigurować modem 3G, złącze HDMI, a także wspomnianą funkcję wykonywania zrzutów ekranu.
Szczególnie interesującym dodatkiem jest możliwość dzielenia ekranu między aplikacje. Rozwiązanie to pozwala na jednoczesne wyświetlanie nawet czterech różnych okienek. Przy czym możemy swobodnie edytować ich rozmiary, położenie, a nawet proporcje podziału. Niestety sam tryb pracy w okienkach jest dość toporny i daleko mu do analogicznych rozwiązań np. Samsunga. Przydałoby się go jeszcze trochę dopracować.
Wśród zainstalowanych domyślnie aplikacji znajdziemy m.in. zestaw programów biurowych IncStage, chiński sklep z aplikacjami Dozhihui, prosty czytnik ebooków, odtwarzacz wideo RKMultiPlayer, kilka aplikacji dla najmłodszych i jedną grę (TurboFly HD). Problemem tabletu PIPO jest nadmiar tego wszystkiego. Ogółem naliczyłem tutaj trzy przeglądarki (domyślną androidową, Chrome oraz UC Browser), dwa menedżery plików i tyle samo odtwarzaczy muzyki i czytników ebooków. Przydałaby się tutaj jakaś selekcja, bo pierwsze co trzeba zrobić po zakupie tabletu, to odinstalować crapware.
Bardzo fajnie za to prezentuje się autorski launcher od PIPO, który został zaprojektowany pod kątem obsługi przez wielu domowników – w tym również tych najmłodszych. Wizualnie aplikacja przypomina trochę Modern UI znany z Windows. Znajdziemy tutaj bowiem ogromne ilości kafelków – z czego część aktywnych. Taki zestaw widżetów daje nam masę możliwości. Przykładowo już na starcie mamy pulpity zatytułowane: home, fun, office i apps. To jednak tylko początek, bo możemy swobodnie konfigurować własne.
Wisienką na torcie jest tutaj natomiast launcher dla najmłodszych aktywowany poprzez dotknięcie zawiniętego, prawego górnego rogu. Wyposażono go w funkcje kontroli rodzicielskiej, które pozwalają nam określić maksymalny czas korzystania z tabletu podczas pojedynczej sesji, długość odpoczynku, a także limit dzienny. Całość zabezpieczymy natomiast kodem PIN.
Niestety solidną łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest brak solidnego tłumaczenia. W rodzimym języku są tylko funkcje z czystego Androida, zaś cała reszta pozostała po angielsku. Dla wielu użytkowników może to nie być żadnym problemem, ale na pewno trudno nazwać to komfortową sytuacją.
PIPO Max-M7 Pro 3G jest napędzany przez procesor Rockchip RK3188 z czterema rdzeniami Cortex-A9 pracującymi z częstotliwością 1,6 GHz. Układ ten wykonano w procesie technologicznym 28 nm i wsparto GPU Mali-400MP4 z zegarem 500 MHz. Całość dopełniają 2 GB pamięci RAM DDR3 oraz 16/32 GB pamięci wewnętrznej (w praktyce w moim modelu było 14,2 GB). Co potrafi taki zestaw? Całkiem sporo. Przede wszystkim zastosowany układ pozwala na płynne i bezproblemowe działanie systemu, co często wcale nie jest takie oczywiste. Niektórzy producenci wciskają do swoich urządzeń na siłę matryce Full HD, zapominając o odpowiedniej mocy obliczeniowej, co ma tragiczne skutki. Tutaj na szczęście nic takiego nie występuje.
Testowany PIPO Max-M7 Pro 3G radzi sobie bardzo dobrze z aplikacjami ze sklepu Google Play oraz zdecydowaną większością gier. W tych najbardziej wymagających czasem zdarzają się delikatne spadki liczby klatek na sekundę, ale nie jest to na tyle dokuczliwe, by utrudniało zabawę. Wbudowany procesor nie ma żadnych problemów z odtwarzaniem wideo w rozdzielczości 1080p. Resztę niech dopowiedzą wyniki benchmarków.