Intel Developer Forum 2015 – galeria i wrażenia z wyjazdu

Wszystko co dobre musi się w końcu skończyć. Tak też skończyło się Intel Developer Forum 2015. W tym roku wyjątkowo mało czasu poświęcono elementom, z których firma jest najbardziej znana, a więc procesorom. Zamiast nich gwoździem programu były technologie z zupełnie innego krańca branży IT.

Kamerki RealSense mapujące otoczenie w 3D niebawem trafią do smartfonów w ramach kompatybilności z google’owkim Project Tango. Stacjonarne kamery wykorzystujące tę technologię i produkowane przez Razera mają stać się swoistym must-have dla streamujących gry na Twitchu (są w stanie wykluczować postać bez potrzeby stosowania greenboksa), a także przyczynić się do poprawy doświadczeń płynących z VR. Miniaturowe chipy Intel Curie mają napędzać urządzenia z zakresu IoT (Internet of Things – Internet Rzeczy), czyniąc je bardziej inteligentnymi oraz zdolnymi do dostarczania większej niż kiedykolwiek ilości danych. Na komputerach z Windowsem procesory Intela pozwolą natomiast na permanentne nasłuchiwanie poleceń głosowych użytkownika i np. szybkie wybudzanie komputera. Zmienić ma się też zupełnie sposób autoryzacji. Zamiast haseł wykorzystamy kamerę RealSense, która rozpozna wygląd oraz kształt naszej głowy na tyle dokładnie, by zapewnić 100-procentowe bezpieczeństwo. Nie mamy kamery? Użyjemy wearables, które nasz komputer wykryje, gdy tylko będą w pobliżu i automatycznie odblokuje nasze konto. Mógłbym tak wymieniać niemal bez końca!

Jednak wyjazd na IDF nie ograniczył się tylko do konferencji. W międzyczasie miałem okazję przejść się po kampusie Google’a (i strzelić fotkę z wystawioną jakieś dwie godziny wcześniej figurą Androida Marshmallow!) oraz zostać przegnanym z siedziby Apple’a (takie tam mają reguły i kropka). Odwiedziłem też pełne niesamowitości muzeum Intela, gdzie pokazywana jest 50-letnia historia firmy, jej początki, dokonania oraz – najważniejsze – cały proces produkcji procesorów. Zapewniam, to niesamowite doświadczenie!

Powyżej zostawiam kilkanaście spośród setek zdjęć, jakie zrobiłem w trakcie całego wyjazdu. Nie oddaję one jednak nawet w jednej dziesiątej tych wszystkich doświadczeń. Są też dwa zupełnie skrajne, chyba najmocniej zapadające w pamięć:

  • Przejazd rowerem na drugi brzeg zatoki przez słynny Golden Gate Bridge, powrót promem tuż przy wyspie Alcatraz i towarzyszące temu wszystkiemu widoki – coś wspaniałego.
  • Widok tych wszystkich bezdomnych ludzi na ulicach San Francisco (to jest tam naprawdę problemem na ogromną skalę), którzy nierzadko sprawiali wrażenie obłąkanych i szalonych – przerażający.

Następny wyjazd niedługo – 2-4 września, kierunek Berlin i targi IFA!

Przygoda życia za 3… 2… 1…

Jest jakieś 30 minut po północy. Powinienem się położyć do łóżka, bo przed 4:00 czeka mnie pobudka. Bez sensu –

HyperX Cloud II – test słuchawek gamingowych, w których uwielbiam słuchać muzyki

Podobno, kiedy coś jest do wszystkiego… No, sami wiecie. W przypadku słuchawek Kingston HyperX Cloud II ta reguła zdecydowanie nie znajduje zastosowania. Od ponad miesiąca używam ich do grania, słuchania muzyki, oglądania filmów i wszystkiego, w czym pomocne są słuchawki. Mimo, że na pudełku mają napis „gaming”, okazały się uniwersalne. Zapraszam do pierwszej po bardzo długiej przerwie recenzji na łamach Recenzatora.

Kingston HyperX Cloud II to druga generacja słuchawek z serii Cloud. Tak się złożyło, że w moje ręce najpierw trafiły Cloud I. Po kilku tygodniach wymieniłem je natomiast na model oznaczony numerkiem II. Różnice? Tutaj muszę pewnie niektórych rozczarować, ale same słuchawki są identyczne. Różnią się jedynie tym, że w „dwójkach” metalowe elementy pałąka polakierowano na jeden z trzech kolorów i zastosowano inny (krótszy) kabel. Reszta sprowadza się do akcesoriów, które znajdziemy w pudełku.

W przypadku Cloud I zestaw był naprawdę bogaty. Oprócz samych słuchawek znalazłem tutaj całą masę przejściówek z dwóch portów minijack (wejścia mikrofonu i wyjścia dźwięku) na jeden combo, przedłużacz, a także odłączany mikrofon, wymienne, welurowe nauszniki i materiałowy pokrowiec. W Cloud II mikrofon, nauszniki i pokrowiec są dalej dostępne. Zestaw kabli i przejściówek zastąpiono jednak kartą dźwiękową podłączaną do złącza USB. Ma ona bardzo długi przewód (mamy zatem wytłumaczenie dla zastosowania krótszego kabla w słuchawkach) i formę pilota, którym wyregulujemy głośność słuchawek, czułość mikrofonu oraz aktywujemy dźwięk przestrzenny 7.1. Jak to wszystko sprawuje się w praktyce? O tym za chwilę. Najpierw przyjrzyjmy się konstrukcji słuchawek.

Specyfikacja słuchawek HyperX Cloud II

Słuchawki

  • Przetworniki: dynamiczne, o średnicy 53 mm, z magnesami neodymowymi
  • Pasmo przenoszenia: 15 – 25000 Hz
  • Impedancja: 60 Ohm
  • Nominalny poziom ciśnienia akustycznego (SPL): 98±3 dB
  • Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD): < 2%
  • Moc wyjściowa: 150 mW
  • Tłumienie dźwięków otoczenia: ok. 20 dBa
  • Nacisk pałąka: 5 N
  • Waga: 320 g
  • Waga z mikrofonem i przewodem: 350 g
  • Długość i typ przewodu: 1 m + przedłużacz 2 m
  • Złącze: wtyczka mini stereo jack (3,5 mm)

Mikrofon

  • Przetwornik: pojemnościowy (okładzina z elektretu)
  • Zasilanie: zasilanie A–B
  • Napięcie: 2 V
  • Zużycie energii: maks. 0,5 mA
  • Impedancja nominalna: ≤ 2,2 kOhm
  • Napięcie w obwodzie otwartym: przy f = 1 kHz: 20 mV/Pa
  • Pasmo przenoszenia: 50 – 18000 Hz
  • Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD): 2% przy f = 1 kHz
  • Maksymalny poziom ciśnienia akustycznego (SPL): 105 dB SPL (THD ≤ 1,0% przy 1 KHz)
  • Wyjście mikrofonu: -39±3 dB
  • Długość ramienia mikrofonu: 150 mm

Wygląd i wykonanie

Na rynku są trzy wersje kolorystyczne headsetu HyperX Cloud II: czarno-czerwony, czarno-szary oraz biało-różowy. Do mnie trafiła ta pierwsza, która swoją drogą jest chyba najładniejsza, ale to już kwestia gustu. Słuchawki są wykonane bardzo solidnie, a przy tym wyglądają po prostu stylowo i elegancko – jak na gamingowe standardy oczywiście.

Muszle wykonano z gumowanego tworzywa. Od zewnątrz zastosowano metalowe wstawki z logo HyperX. Od wewnątrz mamy natomiast duże nauszniki z przyjemnej w dotyku sztucznej skóry. Pianka jest miękka i dobrze dopasowuje się do kształtu głowy. W razie potrzeby możemy je zdjąć i zastąpić welurowym odpowiednikiem, który dołączono do zestawu.

Kingston HyperX Cloud II test (1)

Muszle z pałąkiem łączą dwa duże metalowe uchwyty w kształcie litery Y oraz krótkie plecione kable. Mocowanie tych dwóch pierwszych jest solidne, a przy tym pozwala na w miarę swobodne regulowanie kąta nachylenia muszli. Metalowe ramiona „wchodzą” do grubego pałąka, którego oba krańce wykonano również gumowanego tworzywa. Tym samym otrzymujemy 6-stopniowy mechanizm regulacji, który daje dość duże spektrum możliwości. Niestety tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt, bo cienkie metalowe ramionka są dość luźno wciśnięte w pałąk i w rezultacie muszle mocno się hyboczą. Sprawia to wrażenie tandety.

Kingston HyperX Cloud II test (2)

Pałąk jest gruby, ale bardzo elastyczny i giętki. Od wewnątrz zastosowano tę samą sztuczną skórę i gąbkę co w nausznikach – bardzo wygodną. Od zewnętrznej strony mamy inny, bardziej sztywny rodzaj skóry. W oczy rzuca się tutaj plecione czarną nicią logo HyperX. Innej, bo czerwonej nici użyto natomiast do przyozdobienia krawędzi pałąka. Ma to jakiś urok.

Kingston HyperX Cloud II test (4)

Od lewej muszli wyprowadzono gruby pleciony przewód o długości 1 metra. Nie jest on wymienny, co stanowi wadę słuchawek. Tuż obok wyjścia kabla, pod gumową zaślepką ukryto złącze minijack mikrofonu. Element ten nie wyróżnia się jakoś szczególnie na plus czy minus na tle konkurencyjnych rozwiązań. Na elastycznym uchwycie umocowano po prostu przetwornik zabezpieczony pianką. Producent zapewnia o aktywnej redukcji szumów oraz wysokim stopniu czułości. Ten drugi faktycznie daje się we znaki, szczególnie gdy trzymacie mikrofon blisko ust – wówczas lubi trzeszczeć i drażnić innych graczy. Ogólnie jednak sprawdza się dobrze.