Szybko, ale nie tak znowu wściekle. Recenzja Need for Speed: Most Wanted

Rywalizacji nadszedł już czas

Do tej pory swoją uwagę poświęcałem głównie samochodom. Pora się rozejrzeć wokół i opisać, co tak naprawdę w Most Wanted przyjdzie nam robić. Uciekanie przed policją i wyścigi to bowiem tylko jedna strona medalu. Tradycyjnie już gra została wyposażona w system Autolog, który pozwala na rozgrywkę wieloosobową, a także rywalizację w wielu mini dyscyplinach, jak chociażby bicie prędkości na porozstawianych tu i ówdzie radarach policyjnych czy roztrzaskiwanie billboardów (które dodatkowo motywują, wyświetlając obrazek gracza, który jako ostatni je zniszczył). [pull_quote_left]Możliwości zabawy w sieci jest co niemiara i to właśnie tam nowy Most Wanted daje najwięcej zabawy.[/pull_quote_left] Możliwości zabawy w sieci jest co niemiara i to właśnie tam nowy Most Wanted daje najwięcej zabawy – szczególnie jeśli gramy ze znajomymi. Ogólnie wszystko sprowadza się jednak do zdobywania Speed Points, które pozwolą nam wspinać się w hierarchii najbardziej poszukiwanych kierowców. Możemy to robić w dowolny sposób – po prostu ścigając się w z policją, brać udział w wyścigach, albo bawić ze znajomymi w trybie wieloosobowym. Criterion, i chwała mu za to, nie ogranicza nas tutaj w ogóle i daje tylko narzędzia do dobrej zabawy (piaskownicę – dosłownie). O resztę musimy zadbać sami.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/12/NFS13-2012-12-01-14-01-46-53.png” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Cud techniki – latające 911″]

W rezultacie całość sprawia wrażenie, jakby była klonem innej produkcji studia Criterion GamesBurnouta. Widać wręcz, że niektóre rozwiązania zaczerpnięto z niej żywcem. Mam tutaj na myśli chociażby warsztaty w mieście, fotoradary czy billboardy, ale też same tryby gry oraz otoczenie, które wypisz wymaluj przypomina miejsca, po których jeździliśmy w Burnout: Paradise. Gra przez to staje się momentami groteskowa – m.in. kiedy nasz pojazd szybuje ładnych kilka metrów nad ziemią, przebijając się przez dwa billboardy i mijając obręcz jednego z okolicznych pomników. Nie powiem, że ostateczny efekt jest kiepski, bo sam w Burnouta zagrywałem się nocami. Problem w tym, że to wszystko już było i wzbogacenie tego o (wątpliwej jakości, jak się za chwilę przekonacie) pościgi policyjne nie zapewnia ani krzty innowacyjności.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/12/NFS13-2012-12-01-14-54-36-66.png” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Nowy Ghost Rider? Nie, Ford GT bez opon.”]

Esencją zabawy są oczywiście wyścigi, których w Most Wanted nie zabraknie. Oddano nam tutaj do dyspozycji wiele różnych typów rywalizacji, ale najczęściej przewijał się będzie wątek wyścigów z udziałem kilku dywizji policji. Funkcjonariusze, wzorem poprzednich części, zapewniają nam brak nudy, rozkładając blokady drogowe, kolczatki (niestety nie dzieje się to losowo, tylko jest oparte o skrypty przypisane do konkretnych zawodów), a także angażując silniejsze i szybsze oddziały. [pull_quote_right]Zabawa niestety nie przypomina fenomenalnych pościgów, jakie miały miejsce w Hot Pursuit.[/pull_quote_right] Zabawa niestety nie przypomina fenomenalnych pościgów, jakie miały miejsce w Hot Pursuit. Przede wszystkim zabrakło „zabawek”, czyli różnego rodzaju ulepszeń, które tak skutecznie urozmaicały rozgrywkę. Jedynym sposobem na eliminację radiowozów jest zatem skuteczne staranowanie go. Rozgrywka przez to jest nieco monotonna. Sytuację ratuje fakt, że trasa wyścigu nie została sztucznie ograniczona. Musimy jedynie zaliczać porozstawiane co i rusz checkpointy, a to jak do nich dojedziemy to już tylko nasza sprawa. Problem w tym, że bardzo trudno jest kontrolować jednocześnie mapkę w lewym dolnym rogu i to co się dzieje przed maską. A dzieje się bardzo dużo, wierzcie mi.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/12/NFS13-2012-12-01-14-10-31-40.png” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”Konsekwencje ze schwytania? Brak…”]

A skoro o policji mowa, trzeba przyznać, że nie należy ona do szczególnie potulnych. Każdy pościg wiąże się z tym, że zostaniemy solidnie poturbowani przez funkcjonariuszy. Problem w tym, że nawet uciekając odpicowanym maksymalnie Porshe 911 Turbo nie zdołamy pozbyć się z ogona… Fordów Crown Victoria, w które wyposażeni są funkcjonariusze. Co więcej, nawet, gdy ukryjemy się w jakimś tunelu na poboczu, to radiowozy, niczym po okruszkach chleba, znajdą nas i wznowią pościg. Chyba nie muszę dodawać, że jest to niezwykle frustrujące i zupełnie psuje zabawę. [pull_quote_right]Skoro niezależnie od tego, jaki samochód wybiorę, policja mnie i tak dogoni, to po co mam szukać nowych, lepszych aut?[/pull_quote_right] Bo skoro niezależnie od tego, jaki samochód wybiorę, policja mnie i tak dogoni, to po co mam szukać nowych, lepszych aut? Podobnie zresztą sytuacja ma miejsce w trakcie samych wyścigów – skrypt skryptem pogania, a przeciwnicy zamiast wykorzystując nasze potknięcia, „czekają” na kawałek drogi dalej. Z drugiej strony równie często zdarza się, że wyprzedzają nas samochodami niższej klasy, podczas gdy jedziemy z maksymalną prędkością z włączonym nitro. Kolejny absurd. Nie zrozumcie mnie źle – rozwiązanie, o którym piszę, czyli handicap, jest stosunkowo popularne w nowoczesnych wyścigach i ma docelowo zapewnić ciągłą zabawę poprzez rywalizację z komputerowym SI. Niestety w Most Wanted element ten za bardzo wpływa na sama rozgrywkę i jest tak ewidentnie widoczny, że psuje płynącą z niej frajdę.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2012/12/NFS13-2012-12-01-14-08-20-28.png” align=”center” width=”590″ height=”250″ caption=”To małe cudeńko jest jednym z najszybszych aut w grze!”]

Sam model jazdy w bardzo dużym stopniu przypomina to, z czym mieliśmy do czynienia w Hot Pursuit (w końcu obie gry działają na tym samym silniku). Samochody prowadzi się bardzo płynnie, ale nie łudźcie się, że w zakręt wejdziecie na pełnym gazie bez użycia hamulca. Siłą rzeczy rozgrywka jest zatem znacznie bardziej wymagająca niż do bólu uproszczony NFS: The Run z zeszłego roku. Oczywiście do obu Shiftów jeszcze bardzo daleko (i słusznie, bo nie wyszłoby to wcale grze na dobre), ale trudno nazwać Most Wanted zręcznościówką sensu stricto.