Wracamy do post-apokaliptycznego metra. Recenzja Metro: Last Light

Ładna grafika i miażdżące udźwiękowienie

Metro: Last Light po raz kolejny oparto na autorskim silniku 4A Games, który prezentuje się fantastycznie. Aż chciałoby się pokazać ukraińskie studio za przykład naszym rodakom z CI Games, którzy wydawali krocie na Cry Engine 3. Grafika w Metro: Last Light jest kolejnym atutem tej produkcji. Ciasne korytarze metra onieśmielają i przygniatają ponurymi widokami, zaś po wyjściu na powierzchnię widoki zapierają nam dech w piersiach. [pull_quote_left]Ciasne korytarze metra onieśmielają i przygniatają ponurymi widokami, zaś po wyjściu na powierzchnię widoki zapierają nam dech w piersiach.[/pull_quote_left] Zniszczona Moskwa prezentuje się fenomenalnie (jakkolwiek by to brzmiało). W dodatku w trakcie zabawy towarzyszy nam masa dodatkowych atrakcji. Przykładowo po założeniu maski gazowej będziemy musieli co chwila przecierać (za pomocą klawisza – żadnego automatu) z niej deszczówkę, błoto lub… krew przeciwników. Chwilę potem na ekranie przez chwilę usiądzie kilka much, których bzyczenie postawi nam włosy na plecach dęba. Produkcja ukraińskiego studia jest chyba jedną z najładniejszych gier tego roku (jeśli nie w ogóle). Musimy to, co prawda, przepłacić wysokimi wymaganiami sprzętowymi, ale po zmniejszeniu detali gra powinna działać też na zaskakująco starych maszynach.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/05/Metro-Last-Light-10.jpg” align=”center” width=”590″ height=”350″ caption=”Graficznie Metro: Last Light onieśmiela”]

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/05/Metro-Last-Light-5.jpg” align=”center” width=”590″ height=”350″ caption=”Prezentowane scenerie robią bardzo duże wrażenie.”]

Jedyne, do czego mogę mieć pewne zastrzeżenia to modele i animacje postaci. O ile same stroje i ekwipunek bohaterów niezależnych robią piorunujące wrażenie, to ich twarze wydają się mocno nienaturalne. Ruch ust czasem nie zgrywa się z dialogami (zarówno w angielskiej jak i rosyjskiej ścieżce dźwiękowej), a ruchy są sztuczne i jakby wymuszone. Nad tym elementem należało jeszcze trochę popracować.

[image_lightbox url=”https://recenzator.pl/wp-content/uploads/2013/05/Metro-Last-Light-4.jpg” align=”center” width=”590″ height=”350″ caption=”Fenomenalny klimat dopełnia bardzo klimatyczne udźwiękowienie.”]

Fantastyczny klimat metra nie przenikałby tak mocno do świadomości gracza, gdyby nie udźwiękowienie. Tutaj również ekipa z 4A Games spisała się na medal. Odgłosy wystrzałów, kaszlący po oberwaniu czy próbujący złapać powietrze bez maski tlenowej bohater, jęki i ryki zmutowanych stworów – to wszystko składa się na wciągające realia tej produkcji, która sprawia, że w pewnym momencie wręcz zapominamy o tym, że ciągle siedzimy przed monitorem w Polsce, a nie w tunelach powojennego metra. [pull_quote_right]Pozytywny efekt intensyfikuje też dynamicznie zmieniająca się muzyka, która nabiera tempa i dramatyzmu w trakcie otwartych starć z nieprzyjaciółmi.[/pull_quote_right] Pozytywny efekt intensyfikuje też dynamicznie zmieniająca się muzyka, która nabiera tempa i dramatyzmu w trakcie otwartych starć z nieprzyjaciółmi. Niestety na ziemię skutecznie sprowadza nas rodzimy wydawca, którego spolszczenie jest zwyczajnie nędzne. Nie dość, ze oparto je na angielskiej wersji (nikt nie zadał sobie trudu, by oprzeć się na rosyjskim oryginale), to jeszcze zaniedbano niemal wszystkie soczyste dialogi postronnych mieszkańców podziemia (zresztą nie tylko – w pewnym momencie sam musiałem sobie tłumaczyć dialogi istotne z punktu widzenia fabuły).

Do twórców mogę natomiast przyczepić się za kompletnie niemego Artema. Głos głównego bohatera słychać tylko w intro oraz na ekranach ładowania między poziomami, gdzie daje upust swoim emocjom. To znaczące uproszczenie, które odbija się negatywnie na klimacie. No bo jak wytłumaczyć to, że dziesiątki postaci w trakcie gry do nas zagadują, oczekując odpowiedzi, a my milczymy jak grób?